Reklama
Reklama

Niebywałe sceny na pogrzebie Piotra Świąca

Zmarły tragicznie dziennikarz Piotr Świąc (†54 l.) został pochowany w sobotę 13 marca w Gdańsku. Na cmentarzu doszło do niezwykłej sytuacji.

Był związany z gdańskim oddziałem Telewizji Polskiej. 5 marca zginął w wypadku samochodowym na drodze krajowej nr 20 w Borczu na Kaszubach. W jego nowego Volkswagena Golfa wjechał z naprzeciwko 23-letni kierowca. Zginęli na miejscu.

Przed pogrzebem rodzina prosiła, by zamiast kwiatów ofiarować datek na działalność Hospicjum dla Dzieci i Dorosłych im. ks. E. Dutkiewicza SAC w Gdańsku, które Piotr wspierał. Podczas ceremonii dziennikarz otrzymał od Andrzeja Dudy Złoty Krzyż Zasługi za osiągnięcia w dziennikarstwie i wkład w rozwój publicystyki. Odznaczenie odebrała mama Świąca.

Reklama

Msza święta odbyła się w Archikatedrze Oliwskiej, a pogrzeb na cmentarzu Srebrzysko. Zjawiły się prawdziwe tłumy: rodzina, przyjaciele, politycy i cała rzesza gdańszczan.

Przemawiali koledzy z telewizji. Głos zabrała również przejęta mama Piotra Świąca. Powiedziała, że nie pojmuje tego, co się stało, świat jej się zawalił. Podziękowała także za wsparcie i przybycie tak wielu osób na pogrzeb.

Gdy do grobu składano urnę z prochami, doszło do niezwykłej sytuacji: nad głowami przeleciały dwa wielkie klucze dzikich gęsi.

"To jest znak, Piotr patrzy na nas tam z góry i jest już w niebie" - mówili poruszeni żałobnicy.

"Piotrusiu, jesteś z nami, będziesz z nami i bardzo Cię kochamy" - cytuje słowa mamy dziennik "Fakt".


pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy