Niepokojące wieści trafiły do sieci w niedzielę. Jerzy Antczak zabrał głos w sprawie
Niepokojące wieści o stanie Jerzego Antczaka obiegły sieć w niedzielę. Lekarze walczyli o jego zdrowie w szpitalu. Co się stało? Słynny reżyser ostatecznie zdecydował się zabrać głos. Oto wszystkie szczegóły na temat słynnego twórcy "Nocy i dni"...
Jerzy Antczak to polski reżyser, który w 1977 roku zdobył Hollywood swoim filmem "Noce i dnie". Twórca był nominowany do Oscara za tą opowieść miłosną w kategorii "najlepszy film nieanglojęzyczny". Kultowy film, który doczekał się również wersji serialowej dał Antczakowi sławę za oceanem i uznanie wśród polskich filmowców oraz nowe możliwości.
W 1979 roku przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, gdzie osiedlił się na stałe i został wykładowcą z tytułem profesora Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, na Wydziale Filmu i Telewizji. Nigdy nie zapomniał jednak o Polsce i co jakiś czasu odwiedzał ojczyznę. Przez lata wszystko było dobrze aż zdiagnozowano u niego nowotwór ponad sześć lat temu. Od tego czasu mocno podupadł na zdrowiu, a teraz okazuje się, że trafił niedawno do szpitala. Lekarze walczyli o jego życie.
CZYTAJ TEŻ: Świątek nagle oficjalnie potwierdziła. Znienacka gorzko wszystko przyznała. To był błąd
Wieści o pobycie Jerzego Antczaka obiegły sieć nagle w niedzielne popołudnie. Przekazał je sam reżyser. Na szczęście miał też dobre wieści, ponieważ wyszedł już ze szpitala, a sytuacja wydaje się opanowana. Niestety z jego zdrowiem nie jest najlepiej i jak sam przyznaje, musi się trzymać na baczności. Antczak ma słabe wyniki. Wszystko przez to, że tajemnicza bakteria zaatakowała wiele jego narządów, w tym serce i nerki, które zostały nieco uszkodzone.
Jerzy Antczak był w szpitalu przez 10 dni po tym, jak słabo się poczuł podczas posiłku i stracił przytomność. Lekarze przywrócili jego świadomość, ale nie mogli ustalić przyczyny jego stanu i mieli problem z ustawieniem odpowiedniego leczenia. Teraz dochodzi do siebie w domu.
"Przed godziną wróciłem ze szpitala, gdzie lekarze przez dziesięć dni walczyli z bakterią, która zaatakowała moją krew (...) moje biedne nery mają trochę zapasu, zanim powiedzą "Jaruniu, pora się pakować". Od jutra zaczynam życie od nowa pełen wiary, że może jeszcze trochę się pokolebie na tym padole łez" - napisał Antczak.
Całe szczęście, że wszystko się dobrze skończyło. Życzymy panu Antczakowi szybkiego powrotu do zdrowia.
ZOBACZ TEŻ:
Niepokojące wieści z domu Jadwigi Barańskiej. Jerzy Antczak wyjawił prawdę na temat zdrowia żony