Niespodziewana wpadka Lewandowskiej. Dała nura głową w piach
Anna Lewandowska od pewnego czasu stara się zmienić swój wizerunek na Instagramie. Z idealnej trenerki fitness i fanki zdrowego żywienia, Anna pozwala sobie na więcej naturalności, a mniej idealnego świata rodem z social media. Aby potwierdzić, że "jest jedną z wielu kobiet" pokazała swoją wpadkę nagraną na hiszpańskiej plaży.
Żona Roberta Lewandowskiego jest prawdziwą businesswoman. Anna Lewandowska prowadzi między innymi firmę związaną z ćwiczeniami fitness, cateringiem, kosmetykami i własnymi produktami spożywczymi. Influencerka przez długi czas starała się pokazać, że wszystko jej wychodzi idealnie, lecz życie powoli zweryfikowało plany. Dziś Anna nie ma problemu nawet zapłakać w środku nocy na Instagramie, mówiąc jak jest jej momentami ciężko.
Anna Lewandowska coraz częściej pokazuje na swoim Instagramie, którego obserwuje aż 5,6 miliona osób, że prowadzi "zwyczajne" życie. Trenerka ćwiczy i zachęca innych do ruchu, aby żyć dłużej, a ostatnio założyła nawet własną fundację, która ma pomóc młodym w życiowym starcie.
Jednak to sport jest największą pasją Anny, choć i bachata skradła jej serce na tyle, że chce w Hiszpanii otworzyć swoje szkoły tańca. Trenerka i influencerka dodała filmik na Instastory, który podpisała po angielsku "Instagram kontra rzeczywistość". Na sklejce widzimy nagranie z wykonania "idealnego" ćwiczenia, które udaje się "za pierwszym razem".
Następnie widzimy backstage wykonania wygibasów na plaży i tego, jak... głowa Anny tym razem wylądowała w piachu. Pomimo pecha, trenerka jest uśmiechnięta i dalej próbuje wykonać ćwiczenie - w końcu cierpliwość to podstawa w sporcie.
Doceniacie taki dystans do siebie u ludzi znanych?
Zobacz też:
Szczęśliwe wieści z domu Lewandowskich. W środku nocy ogłosili nowiny
Lewandowskiemu pokątnie wymsknęło się słówko o Annie. I to publicznie
Lewandowscy ogłosili to w najmniej oczekiwanym momencie. Nagranie trafiło do sieci
Smutek u Lewandowskich. Najpierw łzy Anny, a teraz Roberta. I to nie koniec
Koledzy Lewandowskiego jednak mieli rację. Najpierw przykre słowa, a teraz Anna uciekła z Barcelony