Niespodziewane plotki o małżeństwie Golców to prawda. Żona Edyta wyjawiła, co stało się już na ślubie. Nikt nie wiedział
Edyta Golec powoli wychodzi z cienia sławnego męża, z którym od lat gra i śpiewa w Golec uOrkiestra. Ostatnio zaskoczyła wyznaniem, że nie wyklucza solowej kariery, ale to odległa przyszłość, bo praca w rodzinnej grupie zajmuje jej zbyt dużo czasu, by miała chwilę o pomyśleniu o sobie. W rozmowie z Pomponikiem żona Golca raz jeszcze podkreśliła, jak ważna jest dla niej rodzina, a przy okazji wrócił wspomnieniami do własnego ślubu i wesela. Można się zdziwić po tym, co wyjawiła...
Edyta Golec od kilku tygodni dość mocno zaznaczyła swoją medialną obecność. Do tej pory żona Łukasza Golca pozostawała jednak w cieniu. Co się zmieniło?
Cóż, ostatnio w naszej rozmowie zapytaliśmy ją o to, czy nie chciałaby spróbować solowej kariery. Kobieta odparła, że nie wyklucza takiej sytuacji.
"Świetnie się spełniam w Golec uOrkiestrze, póki co. Nie mówię tak, nie mówię nie. Powstaje dużo piosenek, które nie do końca stylistycznie pasują do "golcowego teamu". One są w szufladzie, sobie siedzą, czekają i może kiedyś wypełzną" - wyznała nam zaskakująco.
Dodała, że mąż nie ma nic przeciwko i wspiera ją w jej pomysłach. To pozwoliło nieco uciszyć plotki dotyczące ich małżeństwa.
Wywołały jej wyznania Edyty dotyczące tego, jak wygląda ich domowe życie. Okazało się bowiem, że dają sobie dużo wolności i są momenty, że nawet do siebie nie wchodzą.
"Mamy dla siebie takie chwile prywatności. Mąż ma swój świat, ja nie wchodzę w jego świat. Ma chwilę dla siebie, czy nawet jak pracuje sam w studiu. Generalnie jak jesteśmy poza trasą, każdy pracuje w swoim biurze. Nie wchodzimy do siebie" - opowiadała Pomponikowi.
Gdy Edyta i Łukasz brali ślub nie byli jeszcze tak popularni. O tym, jak wyglądało ich wesele zaczęły krążyć wręcz legendy, co tam się działo. Zapytaliśmy Edytę o szczegóły...
"Sam ślub i wesele mieliśmy porządne jak to w górach. Trwało tydzień. Zaproszonych 250 osób" - pochwaliła się.
Wielu może się zastanawiać, jak może wyglądać to tygodniowe wesele. Edyta wszystko wyjaśniła:
"W sobotę jest ślub uroczysty. My mieliśmy tę przyjemność, że grało wiele kapel góralskich na naszym ślubie. Po wyjściu z kościoła było wiele orkiestr dętych, ponieważ mój mąż grał w orkiestrze dętej w Milówce. Była orkiestra z miejscowości, z której pochodzę, bo mój tata jest tam prezesem, więc to już jest taką tradycją, że zawsze się gra pod kościołem marsze. Oprócz tego jeszcze zespoły góralskie, w których graliśmy i byliśmy członkami. Mnóstwo znajomych na tę imprezę przyjeżdża. A potem był wielka impreza w Domu Ludowym, bo to był jedyny na tamte czasy obiekt z dużą salą, bo to było 23 lata temu. Impreza była do siódmej rano. W następny dzień przychodzi się na poprawiny, je się kwaśnicę, bo ona ma dużo witaminy c, więc przez to dobrze działa na zdrowie. Kolejna impreza do siódmej rano" - zrelacjonowała dwa dni Edyta, a na tym nie koniec.
W poniedziałek przychodzi się sprzątać salę, ale u nich znów zaczęły się tańce.
"Wtedy samemu się sprzątało salę po weselu, czyściło się garnki, ale było przy tym tyle zabawy i radości. W środę oddaliśmy salę, ale rodzina została u nas w domu, bo pochodzi z całej Polski. Ostatni członkowie wyjechali w piątek, a w sobotę graliśmy już koncert" - zdradziła nam.
A co z prezentami, które dostali? Okazuje się, że tutaj góralskie wesele niewiele różnią od uroczystości z innych rejonów Polski.
"My dostaliśmy głównie pieniądze i kwiaty" - pochwaliła się.
Chcielibyście uczestniczyć w takiej tygodniowej balandze?
Zobacz też:
Edyta Golec opuści Golec uOrkiestra? Najpierw Sopot, Opole, a teraz taka nowina [POMPONIK EXCLUSIVE]
Żona Golca ledwo chodziła. W Sopocie wywołała poruszenie (ZDJĘCIA)
Plotki o dzieciach Golców to jednak prawda. Huczało od pewnego czasu, a teraz taka nowina