Reklama
Reklama

Niespodziewane zawirowania wokół testamentu Tomasza Komendy. Matka w rozpaczy. "Nic z tego nie rozumiem"

O sprawie Tomasza Komendy wciąż jest głośno w mediach. Teraz wszystko toczy się wokół testamentu i milionowego spadku. Niespodziewanie głos postanowiła zabrać matka Teresa Klemańska. Kobieta nie kryje swego rozgoryczenia i wprost mówi o tym, jak wielki żal ma przede wszystkim do brata Tomka. "Nic z tego nie rozumiem. Tomek miał miliony, a umierał bez własnego kąta" - mówi zrozpaczona kobieta.

Sprawą Tomasza Komendy przez lata żyła cała Polska. Gdy mężczyzna wyszedł na wolność, jego problemy jednak się nie skończyły. Choć dostał milionowe odszkodowanie, szczęścia i spokoju za to nie był w stanie kupić. 

Wydawało się, że być może pojawienie się nowej partnerki, z którą doczekał się wspólnego potomka, odmieni jakoś jego los, stało się inaczej. 

Komenda zmarł 21 lutego 2024 roku po wielomiesięcznych zmaganiach z chorobą. Od tamtej pory w mediach głośno jest za to o testamencie, który pozostawił. Wielu ciekawi, kto otrzyma tak ogromny spadek. A sprawa nie jest taka prosta. 

Reklama

Teraz głos ponownie postanowiła zabrać jego mama. Pani Teresa Klemińska od początku wierzyła w jego niewinność i robiła wszystko, by pomóc synowi. 

Matka Tomasza Komendy ma wielki żal do brata Tomasza

Niestety, ich relacje, gdy Tomasz wyszedł na wolność, mocno się popsuły. Wokół Komendy od razu pojawili się bowiem "przyjaciele", którzy zaczęli mu doradzać, korzystając przy okazji z jego majątku. 

"On pewnego dnia po prostu zniknął. Bez słowa zostawił klucze na komodzie. To było zaraz po tym, jak dostał pieniądze, w 2021 roku. Już nie mogłam się do niego dodzwonić. Szukałam go wszędzie. (...) Czasem ludzie na ulicy mnie zaczepiali i o nim mówili. Odwiedzałam miejsca, w których go widzieli, ale go nie było. On uciekał, jak słyszał, że idę" - wyznała w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

Następnie wprost stwierdziła, kto miał na Tomka największy wpływ - bez wahania obwiniła o wszystko jego brata Macieja. 

"Mimo że Tomasz posiadał trzy mieszkania we Wrocławiu, w 2022 roku postanowił przekazać je właśnie Maciejowi. Dzięki notarialnie spisanej umowie, miał prawo do mieszkania w jednym z tych lokali do końca swojego życia" - zdradziła pani Teresa.

Teresa Klemińska nie jest o niczym informowana. Rodzina ją odsunęła od sprawy spadku

Potem dodała gorzko, że te wielkie pieniądze, które otrzymał, były początkiem końca. 

"Nic z tego nie rozumiem. Tomek miał miliony, a umierał bez własnego kąta. Gdzie te miliony nas doprowadziły? Żal mam straszny. Do niego [do brata Tomasza - przyp. red.], że mi z nim być nie pozwolił, (...) Ach, na cały świat już jestem wściekła, że to się tak potoczyło" - rozpacza kobieta. 

Sąd nie zezwolił na jej obecność podczas odczytywania testamentu. Do sali weszli jedynie brat Maciej oraz jego była partnerka. Jak jednak przyznaje Klemińska, jej nie chodzi o żadne pieniądze. Ważniejsze jest dla niej po prostu poznanie ostatniej woli ukochanego syna. Rodzina nie zdradza jej bowiem żadnych szczegółów. 

"Muszę poznać treść testamentu. Nie wierzę, że Tomek nie zwrócił się do mnie, nie zwrócił się do braci, żadnego słowa nam nie zostawił. Ja nie chcę żadnych pieniędzy, nie chcę nic. Tylko chciałabym się z nim pożegnać" - podsumowała rozżalona.

Zobacz też:

Tomasz Komenda pochowany w samotnym grobie na wrocławskim cmentarzu

To ona zajmowała się Komendą tuż przed śmiercią

Komenda był gotów zapłacić każde pieniądze. Odmówili mu pomocy

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Komenda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy