Reklama
Reklama
Tylko u nas

Niespodziewany zwrot ws. afery z Dańcem. Satyryk ujawnił kulisy festiwalu w Opolu

Podczas ostatniego festiwalu w Opolu doszło do serii niefortunnych wpadek, o których rozpisywały się media. Bez wątpienia najgłośniejszą z nich zaliczył prowadzący sobotni koncert Marcin Daniec. Słynny satyryk niefortunnie pomylił nazwisko jednego z członków zespołu Oddział Zamknięty, któremu miał wręczać nagrodę. Urażony muzyk zamieścił w sieci mocny wpis, w którym nie zostawił na kabareciarzu suchej nitki, żądając od niego przeprosin. Naszej redakcji udało się skontaktować z kabareciarzem, który przedstawił nam swoją wersję zdarzeń. Oto szczegóły...

Marcin Daniec podczas tegorocznego festiwalu w Opolu miał okazję po latach ponownie poprowadzić jeden z koncertowych dni. W sobotę (1 czerwca) odbywał się m.in. konkurs "SuperJedynek", w którym prym wiodła muzyka rockowa. 

Wśród występujących znalazł się także Oddział Zamknięty. Zespół został tego wieczora także nagrodzony, ale niespodziewanie doszło do sporej wpadki, którą zaliczył kabareciarz. 

Marcin Daniec zaliczył wpadkę w Opolu

Prowadzący podczas wręczania nagrody zespołowi... pomylił nazwisko jednego z członków grupy. Chodziło o Krzysztofa Wałeckiego, który do "OZ" dołączył w 1995 roku. Mężczyzna miał wraz z Wojciechem Pogorzelskim odebrać statuetkę, gdy nagle prowadzący imprezę Daniec pomylił Wałeckiego z Krzysztofem Jaryczewskim, który z Oddziału odszedł... trzy dekady temu. 

Reklama

Wałecki nie krył swego rozżalenia. W social mediach zamieścił w tej sprawie mocny wpis, w którym nie zostawił na Dańcu suchej nitki.

"Wczoraj zaśpiewałem z Oddziałem Zamkniętym na festiwalu w Opolu. Cały koncert ogólnie fajny, same znane i dobre zespoły. Niestety coś mnie zabolało. Prowadzący Marcin Daniec po naszym występie miał wręczyć na ręce Wojciecha Pogorzelskiego statuetkę Super Jedynki. Na próbie wszystko było ustalone... kto daje, kto odbiera itd. Niestety Pan Marcin Daniec pojawił się ze statuetką i z okrzykami w moją stronę używając kilkakrotnie nazwiska Jaryczewski. Nie wiem, dlaczego to zrobił, ale ja się cofnąłem i wskazałem na Wojtka, głośno informując Pana Dańca, kto ma tę statuetkę odebrać. W rezultacie tak się stało" - opisywał całą sytuację Wałecki. 

Mężczyzna dodał, że nie wie, co właściwie się wydarzyło wówczas na scenie. 

"Czy to miał być taki dowcip? Czy jakaś fatalna pomyłka? W każdym razie nie lubię braku szacunku dla kogokolwiek, także dla siebie. Daniec jako prezenter powinien znać moje nazwisko a jeśli nie znał, to powinien od razu zwrócić się do Wojtka Pogorzelskiego, a nie do mnie. Stało się inaczej. Wystartował, stawiając mnie w kłopotliwej sytuacji, której się nie spodziewałem" - żalił się muzyk, dodając że do tej pory "nikt go nie przeprosił i nie zdementował".

Na koniec zwrócił się ostro do samego Dańca:

"Naucz się więc "profesjonalisto" na zawsze, że nazywam się Krzysztof Wałecki i masz mnie szanować" - zakończył ostro.

Marcin Daniec przerywa milczenie po aferze w Opolu

W rozmowie z Pomponikiem Marcin Daniec postanowił wyjaśnić, jak do tego wszystkiego doszło. Zaczął jednak od tego, że jest mu niezwykle przykro z powodu całego zamieszania. Ma żal, że nikt z zespołu nie chciał wyjaśnić z nim całej sytuacji prywatnie:

"Jestem trochę smutny, że po takiej ofensywie muzyka z “Oddziału Zamkniętego”, nikt się ze mną nie skontaktował. Każdy widział, żewłożyłem całe serce w prowadzenie Superjedynek w Opolu" - mówi nam satyryk. 

Jak zatem doszło do tej niefortunnej wpadki? Daniec twierdzi, że to z powodu scenariusza, jaki otrzymał z TVP, w którym to bardzo często padało nazwisko Jaryczewskiego. 

"Podczas długich i profesjonalnych przygotowań do koncertu SuperJedynek w Opolu, otrzymałem profesjonalny scenariusz i materiały dotyczące działalności i osiągnięć poszczególnych zespołów. W notatkach o zespole (Oddział Zamknięty - przyp. red.) często pojawiało się nazwisko Krzysztofa Jaryczewskiego, zatem sądziłem, że tego dnia wystąpi z panami" - przekonuje satyryk.

Daniec wysłał wiadomość samemu Wałeckiemu, którego treść pokazał naszej redakcji. Kabareciarz przeprosił muzyka za wpadkę i poprosił, by raz jeszcze - tym razem bez emocji - obejrzał nagrania z koncertu. 

"Jeśli obejrzy pan powtórkę bez emocji, dostrzeże szacunek i sympatię, z jaką traktowałem każdego wykonawcę! Serdecznie pana przepraszam za tę pomyłkę, ale na żywo nie widziałem panów od... 25 lat. Pozdrawiam, M. Daniec" - czytamy w wiadomości.

Muzyk nie zareagował jednak do tej pory na te przeprosiny...

Zobacz też:

Zapłakana żona Golca potwierdziła plotki o niej i mężu

Daniec uratował osiem osób! Kulisy zadziwiają

Daniec uderzył w TVN. I to w programie Wojewódzkiego!

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Marcin Daniec | Opole 2024
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy