Niewesoło u Mikołaja Roznerskiego. Niespodziewane wieści nadeszły w ostatniej chwili
Mikołaj Roznerski nie kryje żalu w związku z tym, co właśnie go spotkało. Aktor znany m.in. z "M jak miłość" nie może się pogodzić z taką porażką. Od razu zabrał głos i zaczął się z wszystkiego tłumaczyć. Twierdzi nawet, że zdążył się już do tego nieco przyzwyczaić...
Mikołaj Roznerski to jeden z największych przystojniaków w polskim show-biznesie. Popularność przyniosła mu m.in. rola Marcina Chodakowskiego w "M jak miłość".
Jego filmografia jest oczywiście bogatsza, bo producenci chętnie obsadzają go przede wszystkim w roli amantów.
Niestety, choć wśród fanów cieszy się sporym uwielbieniem, krytycy filmowi raczej nie mają o jego grze aktorskiej najlepszego zdania.
Ostatnia gala rozdania "Węży", czyli nagród dla najgorszych filmów i aktorów w Polsce, zdaje się to potwierdzać.
Mikołaj został tym razem "nagrodzony" za występ w filmie "Poskromienie złośnicy", ale to nie koniec. Uhonorowano go także za najgorszą rolę męską w "Planie doskonałym".
Nietrudno się domyślić, że Roznerski nieprzesadnie ucieszył się z aż takiej obfitości. W rozmowie z "Super Expressem" nie kryje żalu, choć - jak podkreśla - zdążył się już do tego przyzwyczaić.
"Tak, otrzymaliśmy tę nagrodę za najgorszy filmowy duet. Nagrodę "Węży" otrzymuję już nie pierwszy raz i nie jest to dla mnie wyznacznik złego aktorstwa. Liczą się wierni fani oraz widzowie, którzy sprawili, że film "Poskromienie złośnicy" stał się numerem jeden na polskim Netflixie w zaledwie tydzień od premiery, z kolei na świecie zajął 4. miejsce w kategorii filmów nieanglojęzycznych. Aktorem zostałem przecież dla widzów, a nie dla krytyków" - oznajmił Mikołaj.
Zobacz też:
Alicja Bachleda-Curuś dała kosza Roznerskiemu. Woli chodzić z milionerami
Michalina Sosna i Mikołaj Roznerski. Ekranowa para w rzeczywistości razem?
Roznerski wyruszył śladem Żmudy Trzebiatowskiej. Już nie zobaczymy go w "Na dobre i na złe"