Niewielu wiedziało, jak bardzo cierpiał polski aktor. Prawdę wyjawił tylko najbliższym
Emil Karewicz, który zapisał się w historii polskich seriali przede wszystkim rolą Brunnera w „Stawce większej niż życie”, przez kilka ostatnich lat swojego życia walczył z bardzo utrudniającą normalne funkcjonowanie chorobą. Z powodu przykrej dolegliwości miał problemy z utrzymaniem równowagi i poruszaniem się, a w dodatku tracił słuch... To dlatego zrezygnował z aktorstwa?
Zmarły 18 marca 2020 roku Emil Karewicz był jednym z najbardziej lubianych polskich aktorów starszego pokolenia. Po raz ostatni mieliśmy okazję oglądać go na małym ekranie w 2015 roku jako Tadeusza w "Barwach szczęścia". To właśnie tą rolą pożegnał się z widzami.
Ostatnie pół dekady życia Emil Karewicz spędził w swoim domu w Aninie, z którego praktycznie w ogóle nie wychodził. Wszystko przez coraz poważniejsze problemy zdrowotne: "Mam zawroty głowy i w każdej chwili mogę stracić równowagę, przewrócić się... Ale pomaga mi córka, która ze mną mieszka" - wyznał w rozmowie z "Faktem".
Emil Karewicz, o czym wiedzieli tylko jego najbliżsi, przez kilka lat zmagał się z zespołem Meniere'a. Rzadka choroba bardzo utrudniała mu życie.
Emil Karewicz miał w swoim dorobku setki ról i bardzo ubolewał, że kojarzony jest przede wszystkim z Brunnerem ze "Stawki większej niż życie": "Brunner nie był moją popisową rolą i trochę mi przykro, że właśnie z niej zostanę zapamiętany. Wolałbym, aby widzowie pamiętali mnie z innych wcieleń, bo Brunner tak naprawdę był dla mnie tylko epizodem" - powiedział "Echu Dnia".
Co ciekawe, na początku poszczególne odcinki serii były realizowane w formie spektakli Teatru Telewizji. Udział w "Stawce..." miał więc być dla Emila Karewicza jednorazowym wyzwaniem aktorskim.
"Był rok 1965. Pewnego dnia odebrałem telefon od Kuby Morgensterna, że ma dla mnie rolę gestapowca w Teatrze TV. Zgodziłem się, bo brałem wtedy wszystko i nie zastanawiałem się, co wyniknie z postaci Brunnera" - wspominał na łamach książki "Moje trzy po trzy".
Aktor był przekonany, że wystąpi tylko w jednym odcinku "Stawki większej niż życie" i wszyscy o tym zapomną. Po latach w wywiadzie dla "Angory" podkreślał, że wystąpił wtedy w odcinku "Kryptonim Edyta", który zdaniem znawców tematu był jednym z lepszych w całym serialu.
Dopiero tuż przed śmiercią Emil Karewicz wyznał, że to on wpadł na pomysł, by wszystkich Niemców, którzy mieli partnerować Klossowi w następujących po "Kryptonimie Edyta" odcinkach przemianować na Brunnera! Potrzebował pieniędzy, a za udział w emitowanych na żywo przedstawieniach telewizyjnych dostawał całkiem spore honoraria.
"Wymyśliłem mojego Hermanna nie jako postać krwiożerczą z założenia. Pomimo jego wrednego charakteru chciałem go w jakiś sposób uczłowieczyć. I widzowie to kupili" - wspominał na kartach autobiografii, dodając, że sam nie przepada za rolą Brunnera.
Emil Karewicz podupadł na zdrowiu po śmierci ukochanej żony, Teresy, u boku której szedł przez życie przez prawie 60 lat. Gdy w 2012 odeszła, zaczął chorować. Opiekowali się nim córka Małgorzata i mieszkające z nim wnuczęta - Kasia, Kuba i Asia. Do Anina często wpadali też syn aktora Krzysztof, wnuk Bartek ze swoim synem Jasiem oraz drugi prawnuk, Filip.
"Kocham ich wszystkich i czuję, że oni też mnie kochają. Zawsze chciałem mieć dużą, kochającą się rodzinę. Robiłem wszystko, by spełnić to marzenie. Dwie pierwsze próby się nie udały, ale za trzecim razem szczęście mi dopisało" - powiedział "Angorze".
Gdy w 2015 roku Emil Karewicz podjął decyzję o zakończeniu kariery, niewiele osób wiedziało, dlaczego postanowił wycofać się z życia publicznego. W jednym z ostatnich wywiadów aktor przyznał, że zmaga się z zespołem Meniere'a.
"Mam niedotlenienie zmysłu równowagi, nie mogę chodzić. Jest to nieodwracalne. Co prawda nie rozwija się, ale jest bardzo uciążliwe. Można się przewrócić, uderzyć. Problemy są" - zdradził "Super Expressowi", po czym ze smutkiem podsumował- "W dodatku tracę słuch".
Emil Karewicz zmagał się też z chorobą serca. W 2009 roku zdiagnozowano u niego niewydolność mięśnia sercowego i wszczepiono rozrusznik. Mimo że cierpiał, nigdy nie narzekał, nie skarżył się...
17 marca 2020 roku aktor stracił przytomność i trafił do szpitala. Okazało się, że doznał rozległego udaru mózgu. Choć lekarze stoczyli dramatyczną walkę o jego życie, nie udało się im go uratować. Emil Karewicz zmarł następnego dnia nad ranem. Miał 97 lat.
Zobacz też:
Emil Karewicz ukrywał prawdę o sobie. Nawet jego dzieci o tym nie wiedziały
Tak wygląda grób Emila Karewicza. Nie do wiary, co się na nim znalazło
Rafał Mroczek pojawił się na chrześcijańskim zlocie. Niczym prorok przemówił do młodzieży