Nieznana pasja Kacpra Tekielego wyszła na jaw. Przejawiał niezwykły talent
Choć Kacper Tekieli wsławił się jako wielbiciel wspinaczki i wybitny alpinista, okazuje się, że młodości pasjonował się także... piłką nożną. Swoją przygodę z futbolem mąż Justyny Kowalczyk zaczął już w wieku 12 lat. O jego karierze w barwach gdańskiego klubu Gedania wypowiedział się ostatnio ówczesny trener drużyny.
18 maja w mediach pojawiła się smutna wiadomość o śmierci 38-letniego Kacpra Tekielego. Mąż Justyny Kowalczyk zginął w wypadku, do którego doszło w Alpach. Jeszcze dzień przed tragicznym w skutkach wypadkiem mężczyzna zamieścił w sieci ostatni post.
38-latek był wielkim pasjonatem wspinaczki. Mężczyzna zdobywał kolejne czterotysięczniki. 9 maja za pośrednictwem social mediów poinformował swoich fanów o wyprawie na Bishorn (4153 m), dwa dni później o Weissmies (4017 m) i Lagginhorn (4010 m).
Jak się niedawno okazało - zdobywanie kolejnych szczytów nie było jego jedyną pasją. Jako młody chłopak z niezwykłym entuzjazmem biegał za piłką po murawie. Był także zapalonym kibicem. Wiele lat grał w barwach gdańskiej Gedanii.
"Kacper przeszedł wszystkie szczeble w naszym klubie, od trampkarza aż do juniora starszego" - wspomina w rozmowie z "Faktem" ówczesny trener klubu Rafał Szyłański.
Wszystko zaczęło się w 1996 roku, gdy klub ogłosił nabór do sekcji piłkarskiej. Przyszły mąż Justyny Kowalczyk miał wtedy zaledwie 12 lat.
"Byłem na pierwszym treningu i przyszedłem na niego jako pierwszy, więc jestem najstarszy stażem" - powiedział swego czasu Kacper Tekieli.
Już od najmłodszych lat wyróżniał się zwinnością i znakomitą kondycją. Trener od razu zauważył jego talent i dał młodemu zawodnikowi szansę na rozwinięcie skrzydeł.
"Grał jako napastnik, czasami jako pomocnik, z numerem 10, czasami z 11. Był najniższy w drużynie, ale technicznie dobrze wyszkolony, dlatego tak lubił Maradonę. Kiwał się na treningach tak samo jak Argentyńczyk. Niesamowicie ciężko było mu zabrać piłkę. Miał dryg do piłki nożnej. Pamiętam jak w Bydgoszczy w 2000 r., strzelił Legii trzy bramki, wygraliśmy 3:2" - wspominał szkoleniowiec.
Ostatni mecz w barwach gdańskiej Gedanii Tekeli rozegrał w czerwcu 2001 roku.
"Był w naszym klubie pięć lat. Przez pierwsze trzy lata temat piłki nożnej był dla niego jedynym poruszanym w rozmowach. Tylko o tym mówił. Na punkcie futbolu był zafiksowany. Gdy poszedł do liceum, pojawiły się inne zainteresowania, rozwinęła się w nim dusza artysty, na trening przychodził z gitarą (...). Dlatego zrezygnował z piłki, a niedługo potem drużyna się rozsypała" - komentuje Szyłański w rozmowie z dziennikarzami tabloidu.
O swojej przygodzie z futbolem Kacper Tekieli opowiedział też przy okazji rozmowy z Interią:
"Grałem jako junior w Gedanii Gdańsk. I to była poważna przygoda, bo przez wiele lat trenowałem kilka razy w tygodniu. Niestety na seniorską piłkę nie było już takich funduszy i klub wałęsał się gdzieś po niższych ligach. Mieliśmy w klubie wspaniałego trenera, który był w pełni oddany temu, co robił".
Zdobywca czterotysięczników był nie tylko aktywny graczem, ale także oddanym kibicem. Podczas trwających w zeszłym roku Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Katarze alipinista zmieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym jasno określił, że wspiera reprezentację Argentyny.
"Kibicuję Argentynie, ponieważ ostatni raz była mistrzem świata w 86, kiedy byłem, z dokładnością niemalże do miesiąca, w wieku naszego Syna. Jestem za tym, aby do swojego drugiego, świadomego już Mundialu, dorastał w takim samym jak ja porządku futbolowego świata. No i przepadam za takimi subtelnymi zapętleniami historii. Hej!" - poinformował.
Jak się miało okazać, były gracz Gedanii znakomicie ulokował swoje sympatie, bowiem Argetnyńczycy zwyciężyli cały turniej i zostali nowymi mistrzami świata w piłce nożnej.
Zobacz też:
Kowalczyk poprosiła o wpłacanie pieniędzy na cel wspierany przez Tekielego
Justyna Kowalczyk z synem Hugotkiem na rowerze. Tak walczy z żałobą