Nina Andrycz przed śmiercią przepisała majątek na WOŚP. Co dzieje się z pieniędzmi?
Nina Andrycz (†101 l.) tuż przed śmiercią przekazała ogromną kwotę na WOŚP. To byłby spory zastrzyk gotówki dla Orkiestry firmowanej nazwiskiem Jurka Owsiaka. Jednak od dawna całą sumę przetrzymuje bank.
Wielka aktorka, która nawróciła się na łożu śmierci, zanim odeszła dwa lata temu, uczyniła jeszcze szlachetny gest. Na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy przekazała cały swój majątek. Nina Andrycz nie miała bowiem dzieci. Jednak Jerzy Owsiak, szef fundacji, do dziś nie może uzyskać pełnej kwoty darowizny. Utrudnia to jeden z banków, w których Andrycz zdeponowała majątek.
Mówi się, że chodzi o około 100 tysięcy złotych. Pierwszy z banków wypłacił ponad 36 tys. zł, które znajdowały się na lokacie artystki, dopiero po tym, jak "Dobry Tydzień" zaczął interesować się sprawą. Drugi przekazał z jej konta kwotę... 296,25 zł. Jednak według Krzysztofa Dobiesa, rzecznika WOŚP, bank ma jeszcze ok. 80 tys. zł.
- Wiemy, iż przed śmiercią Niny Andrycz z jej rachunku dokonano wpłaty 80 tys. zł na jeden z funduszy tegoż banku. Zwróciliśmy się o te środki. Niestety otrzymaliśmy odpowiedź, że WOŚP nie dziedziczy jednostki uczestnictwa funduszy. Tymczasem fundusz to jeden z produktów oferowanych przez ten bank. Tak więc środki, o których myślała Pani Andrycz jako o zdeponowanych w placówce, są dla nas niedostępne - tłumaczy rzecznik i dodaje, że nie mają pewności, czy wiedzą o wszystkich pieniądzach.
Owsiak miał plan, na co przeznaczy darowiznę.
- Pomyśleliśmy, że najlepiej będzie przekazać pieniądze dla szpitala im. prof. Orłowskiego na warszawskim Powiślu, w którym umarła aktorka. Na ultrasonograf lub łóżka - mówi.
Ale czy uda się odzyskać środki?