Nowe wieści w sprawie Tomasz Lisa. Żakowski powiedział to oficjalnie
Tomasz Lis stracił pracę redaktora naczelnego Newsweeka i został zawieszony w radiu TOK FM w wyniku czerwcowej afery. Kontrowersyjny dziennikarz miał stosować mobbing na pracownikach, opowiadać homofobiczne i seksistowskie żarty, a niektórzy oskarżali go nawet o przypadki molestowania seksualnego. Prokuratura niedawno zapowiedziała zbadanie jego sprawy, ale jak widać dla niektórych Lis już jest człowiekiem niewinnym. Jacek Żakowski zapowiedział właśnie jego rychły powrót na antenę.
Tomasz Lis od zawsze budził kontrowersje w środowisku, ale czarę goryczy ostatecznie przelały oskarżenia o stosowanie mobbingu i przemocy psychicznej na członkach redakcji Newsweeka. Sprawa rozniosła się szerokim echem po całej Polsce, choć znalazły się też osoby występujące w obronie dziennikarza. Wśród najwierniejszych sojuszników Lisa znalazł się choćby Jacek Żakowski, który z bólem serca musiał czasowo usunąć go ze słynnej "trzódki" radia TOK FM. Z czego właśnie się oficjalnie wycofuje.
Sprawa byłego naczelnego Newsweeka wciąż jest w toku, a prokuratura dopiero rozpoczęła przesłuchania świadków. Nie przeszkadza to jednak Jackowi Żakowskiemu, który na antenie ogłosił rychły powrót kolegi. Zawieszenie w prawach gościa TOK FM ma dobiec końca w ciągu dwóch tygodni, o ile nie pojawią się żadne nowe fakty w jego sprawie:
Prowadzący należący do tzw. "trzódki" zasugerował przy okazji, że fakt rozpoczęcia śledztwa przez prokuraturę mógł mieć charakter polityczny. Takie stwierdzenie wysunął na podstawie... samego faktu rozpoczęcia śledztwa i innych działań polskiej prokuratury. Sam Tomasz Lis. na ten moment nie skomentował jeszcze radosnych (dla siebie) wieści. Co już samo w sobie jest dziwne, bo swoją sprawę komentował wielokrotnie. Ostatnio podkreślał choćby, że "nie popełnił żadnego czynu niezgodnego z prawem".
Reakcje na przywrócenie kontrowersyjnego dziennikarza w sieci nie są zaś jednoznaczne. Jedni świętują, a inni wskazują na przedwczesność takiej decyzji. Nie ma przecież żadnych szans, żeby prokuratura zakończyła swoje dochodzenie w ciągu zaledwie trzech tygodni. Można się też otwarcie zastanawiać, czy sam fakt opowiadania, jak to mówi Żakowski, kontrowersyjnych (czytaj: seksistowskich i sprośnych) żartów nie powinien wykluczać poważnego dziennikarza. Zdaniem jego kolegów, jak widać, zupełnie nie.
Zobacz też:
Tomasz Lis opowiadał seksistowskie żarty. I co mu zrobicie?
Jacek Żakowski ostro popłynął. Internauci kpią z jego teorii.
"Kpina i katastrofa". Zobaczcie, ile zarabiają na uczelniach.