Nowy trop w sprawie Iwony Wieczorek. Co wie mężczyzna z ręcznikiem?
Iwonę Wieczorek ostatni raz widziano w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. Śledztwem w sprawie jej zaginięcia emocjonowała się cała Polska. Ostatecznie niewyjaśniona sprawa trafiła do tak zwanego Archiwum X. Nieoczekiwanie, 12 lat po zaginięciu, w śledztwie pojawił się nowy trop.
19-letnia Iwona Wieczorek ostatni raz była widziana w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. Kamery miejskiego monitoringu nagrały ją, gdy cała i zdrowa szła deptakiem w gdańskim Jelitkowie. Nigdy nie dotarła do domu.
Początkowo sprawą zaginięcia zajmowała się sopocka policja. Z czasem Najwyższa Izba Kontroli dopatrzyła się w śledztwie wielu zaniedbań. Na przykład nie opublikowano w mediach informacji o zaginięciu, nie zabezpieczono monitoringu, a bilingi telefoniczne sprawdzono z kilkumiesięcznym poślizgiem.
W międzyczasie w sprawę wmieszał się Krzysztof Rutkowski, co tylko spotęgowało chaos. W 2017 roku jego prywatna agencja detektywistyczna odpowiedzialnością za zniknięcie Iwony obarczyła… pracownicę służb oczyszczania miasta. Swoją teorię na ten temat miał też dziennikarz, były redaktor naczelny tygodnika „Wprost”, Sylwester Latkowski. W swojej książce skupił podejrzenia na chłopaku dziewiętnastolatki.
Zaginięcie Iwony Wieczorek stało się wydarzeniem medialnym, którym pasjonowała się cała Polska. Mnożyły się „miejskie legendy”, z których część upiera się przy morderstwie, a inne przy ucieczce. W toku śledztwa przesłuchano 300 osób i dwukrotnie przeszukano plażę, pas nadmorski i wydmy w Jelitkowie.
Ostatecznie sprawa została umorzona i trafiła do tak zwanego Archiwum X, gdzie przechowywane są sprawy niewyjaśnione, czekające na nowy trop. I taki właśnie, po ponad 12 latach od zaginięcia, pojawił się w śledztwie dotyczącym Iwony Wieczorek. Chodzi o mężczyznę z ręcznikiem, który przez minione 12 lat wydawał się kluczowym elementem śledczej układanki.
Iwona Wieczorek 16 lipca wybrała się ze znajomymi do jednego z sopockich klubów. Po imprezie nie wróciła do domu. Na nagraniu miejskiego monitoringu widać zaginioną nastolatkę oraz podążającego za nią mężczyznę w białej koszuli, z ręcznikiem.
Przez 12 lat nie udało się jego tożsamości. Nie wiadomo było nawet, czy był przypadkowym przechodniem, czy też miał coś wspólnego z zaginięciem dziewczyny. Kamery uchwyciły go w drodze powrotnej, ale już bez koszuli.
Policja poszukiwała go latami, jednak bezskutecznie. Nieoczekiwanie sam zgłosił się 10 grudnia na przesłuchanie. Teraz już można się domyślać, dlaczego tyle zwlekał...
58-letni obecnie mieszkaniec Chorzowa zarabiał w Sopocie w okresie letnim, pomagając oszukiwać turystów na grze „trzy kubki”. To poniekąd tłumaczy jego opieszałość w nawiązywaniu kontaktu z policją. Jak ujawnia „Fakt”, przesłuchanie mężczyzny trwało do późnych godzin nocnych. Jak ujawnił mł. asp. Karol Kolaczek z chorzowskiej policji:
"58-latek sam zgłosił się w godzinach popołudniowych, po publikacji nagrania. Został przesłuchany w charakterze świadka, a po przesłuchaniu został zwolniony do domu".
W przesłuchaniu wzięli udział funkcjonariusze Archiwum X, jednak okazało się, że jedyne, co mężczyzna z ręcznikiem był w stanie wnieść do sprawy to tajniki oszukiwania w grze „trzy kubki”. Na nagraniu widać, jak niby pomaga jednej z turystek, dorzucając jej na tak zwane wpisowe, mami ją zapewnieniami, że wie, gdzie znajduje się kulka, a gdy przegrała, udawał wielkie zaskoczenie.
Sprawa Iwony Wieczorek pozostaje nierozwiązana…
Zobacz też:
Zaginięcie Iwony Wieczorek. Nowe fakty: znaleziono "mężczyznę z ręcznikiem"
Jackowski miał wizję w sprawie Iwony Wieczorek: "Ciało już nie istnieje"
Przełom w sprawie Iwony Wieczorek? Na policję zgłosił się mężczyzna z nagrania