O jej związku ze znanym aktorem wie niewielu. Byli ze sobą bardzo szczęśliwi
Bożena Dykiel od 47 lat jest wierna mężczyźnie, którego nazywa swoją opoką i ostoją. Ryszard Kirejczyk nie był jednak jej pierwszym wyborem aktorki. W czasach studenckich kochała się z wzajemnością w Krzysztofie Wakulińskim. To on miał zostać jej mężem!
Na przełomie lat 60. i 70. Bożena Dykiel była uważana za jedną z najzdolniejszych studentek warszawskiej PWST. Wśród studenckiej braci cieszyła się opinią dziewczyny, która niczego i nikogo się nie boi, ma twardy charakter i... najdłuższe nogi w szkole. Kochali się w niej wszyscy koledzy. Ona wyróżniała tylko jednego - skrytego, stojącego zawsze na uboczu, mało przebojowego Krzysztofa Wakulińskiego. Faktem jest jednak, że połączyła ich wielka romantyczna miłość.
"Byli nierozłączni" - wspominali na łamach "Na żywo" ich znajomi z tamtych lat.
Bożena Dykiel i Krzysztof Wakuliński opuszczali mury szkoły przy Miodowej jako zakochana para. Wydawało się, że są skrajnie różni, a tak naprawdę więcej ich łączyło niż dzieliło.
Krzysztof nigdy nie był typem brylującego w towarzystwie amanta, ale miał boski głos, który na dziewczynach robił kolosalne wrażenie. Bożenie Dykiel także od razu wpadł w... ucho. Najpierw zakochała się w głosie kolegi, później spodobało się jej też to, co właściciel owego głosu - ciemnowłosy, przystojny chłopak - ma do powiedzenia.
Lubiła z nim rozmawiać. Przy bliższym poznaniu okazało się, że Krzysztof interesuje się mnóstwem rzeczy, jest bardzo oczytany, wysportowany i ma ogromne poczucie humoru.
"Oni po prostu pasowali do siebie. Nigdy się ze sobą nie nudzili. Mieli wiele wspólnych cech, wspólnych marzeń i wspólnych celów" - opowiadała ich koleżanka ze szkoły teatralnej "Rewii".
Jeszcze w trakcie studiów Bożena Dykiel zaczęła grać na potęgę. Praktycznie przemieszczała się z planu na plan, szybko zdobywając uznanie krytyki i uwielbienie widzów rolami w "Weselu", "Janosiku", "Ziemi obiecanej". Krzysztofowi Wakulińskiemu wiodło się dużo gorzej. Grał jedynie mało znaczące epizody. Coraz częściej się mijali.
Krzysztof Wakuliński pęczniał z dumy, oglądając ukochaną w roli Goplany w niezapomnianej inscenizacji "Balladyny" Adama Hanuszkiewicza i bał się o nią, gdy wjeżdżała na scenę Teatru Narodowego na motocyklu, ale w głębi serca czuł, że Bożena powoli zaczyna należeć do innego świata. Zdobywała ogromną popularność, ale miała coraz mniej czasu dla niego.
W pewnym momencie oboje, wciąż w sobie zakochani, zaczęli podążać rożnymi drogami, aż w końcu rozstali się na zawsze.
Gdyby udało im się przetrwać tamte trudne chwile, być może do dziś byliby razem.
Krzysztof Wakuliński szybko odnalazł szczęście w ramionach innej kobiety (związał się z kostiumolożką Marią).
Dla Bożeny Dykiel los też okazał się bardzo łaskawy. W 1976 roku na planie japońskiego filmu "Ognie są zawsze żywe" poznała kierownika produkcji Ryszarda Kirejczyka, prawnika z wykształcenia. Są razem do dziś, mają dwie dorosłe córki - Marię i Zofię, doczekali się czworga wnucząt. Aktorka nazywa męża swoją drugą połówką.
O swoim studenckim związku ani Bożena Dykiel, ani Krzysztof Wakuliński nie rozmawiają z mediami.
Zobacz też:
Psychiatra miażdży Bożenę Dykiel: "Bezsensowna sieć paplaniny"
Bożena Dykiel wprawiła widzów TVN w osłupienie! Nie milkną echa po aferze!