Oburzona Justyna Gradek odpiera zarzuty. Internauci nazwali ją „dubajką” i od razu się zaczęło
Justyna Gradek (29 l.), do głębi dotknięta posądzeniami, że sprzedaje ciało arabskim szejkom, postanowiła dać odpór krzywdzącym plotkom. Jak wyjaśnia, gdyby rzeczywiście była „dubajką”, to na pewno nie mieszkałaby w Polsce. Trochę chybiony argument, biorąc pod uwagę, że właśnie przeprowadziła się do Miami.
Justyna Gradek jest celebrytką, modelką i influencerką, znaną z licznych operacji prastycznych oraz medialnych związków z miliarderem Philippem Pleinem, który dorobił się na produkcji torebek z tkanin obiciowych i z zawodnikiem MMA Karolem Miśkiewiczem.
Jak wyznała w rozmowie z Pomponikiem, chirurgiczne ingerencje w wygląd, które zapoczątkowała operacją powiększenia piersi w wieku zaledwie 19 lat, miały jej pomóc z odreagowaniu kompleksów, których nabawiła się w szkole. Niestety, jedynym odczuwalnym skutkiem okazał się nieustający ból kręgosłupa, zmuszonego do dźwigania monstrualnych piersi, a samoocena jak była niska, tak taka pozostała.
Sytuację udało się odrobinę poprawić za pomocą dwuletniej psychoterapii, ale nadal nie jest idealnie. Jak często podkreśla Justyna, nieżyczliwe uwagi internautów ranią ją na wskroś. Był to zresztą jeden z powodów, dla których zdecydowała się na przeprowadzkę do Miami.
Pokochała to miasto podczas wizyty u przyjaciółki, jednaj z „Żon Miami”, Anety Glam. Na święta wróciła wprawdzie do Polski, ale tylko po to, by przekazać świeżo kupiony dom rodzicom, pozamykać różne sprawy i wytłumaczyć się ze swojej decyzji podczas sesji Q&A na Instagramie. Jak wtedy wyznała, zaściankowa mentalność Polaków praktycznie wygnała ją z ojczyzny…
Myśl tę rozwinęła już będąc w Miami. Być może odległość od Polski pomogła jej nabrać dystansu, bo tym razem o wiele łatwiej przyszło jej formułowanie zarzutów wobec Polaków. Jak wyznała w internetowej rozmowie z fanami, najbardziej bolą ją posądzenia, że sprzedaje ciało arabskim szejkom:
"Wyzywacie mnie i moich znajomych. Większości z was nie chciało się nawet sprawdzić, gdzie jestem na wakacjach. Pisaliście o mnie i moich znajomych, że jesteśmy w Dubaju i że się sprzedajemy lub szukamy sponsora (co jest totalną bzdurą) i jest bardzo krzywdzące. Zaufajcie mi, że gdybym robiła to, o co mnie każdy posądza, to nie żyłabym w Polsce, a mój Instagram nie byłby tak dostępny. A już na pewno nie obnosiłabym się z takim życiem. Wolałabym się usunąć całkowicie z życia publicznego".
Z dalszych wynurzeń celebrytki można wywnioskować, że jej rozczarowanie rodakami jest nieodwracalne. Dlatego, jak dała do zrozumienia, na razie nie myśli o powrocie do Polski. Tęsknicie za Justyną?:
Zobacz też:
Justyna Gradek planuje emigrację? „W Miami odnalazłam swoje miejsce"
Justyna Gradek ujawnia swoją największą traumę. „Niektórzy targnęliby się na życie”
Justyna Gradek bryluje na przyjęciu. Tak chwali się luksusowym życiem