Ochrona Meghan Markle wywołała gigantyczną aferę na Wimbledonie. Niewiarygodny wstyd
Członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej często pojawiają się na trybunach Wimbledonu, by z bliska oglądać najlepszych tenisistów i tenisistki globu. Niestety, nawet oni nie zawsze wiedzą, jak powinni się zachować. Swego czasu szerokim echem odbił się gigantyczny skandal wywołany przez Meghan Markle i jej ochroniarzy.
Od kilku dni trwają zmagania najlepszych tenisistów na świecie na kortach Wimbledonu. Swoje dotychczasowe mecze w turnieju wygrali polscy zawodnicy, czyli Iga Świątek, Magda Linette i Hubert Hurkacz. Im wyżej zajdą tenisiści znad Wisły, tym wzrastają ich szanse na spotkanie na trybunach członków brytyjskiej rodziny królewskiej. Wielu z nich należy do zadeklarowanych fanów tenisa, a Kate Middleton nawet blisko przyjaźni się z Rogerem Federerem.
Jeszcze kilka lat temu na trybunach Wimbledonu dało się spotkać również Meghan Markle. Żonie księcia Harry'ego zdarzało się wspierać w ten sposób Serenę Williams, z którą podobno łączy ją bliska zażyłość. Jeżeli myśleliście, że Amerykanka potrafiła w ten sposób zjednać sobie sympatię poddanych, to jesteście jednak w błędzie. Nawet w atmosferze Wimbledonu Meghan wywyższała się nad innymi.
Najgłośniejszym echem w światowych mediach odbiła się sytuacja z 2019 roku. Meghan zasiadła na trybunach w trakcie meczu drugiej rundy, którą Williams rozgrywała z Kają Juvan. Początkowo wydawało się, że obecność celebrytki nie zakończy się żadnych zdarzeniem godnym szczególnego odnotowania. Już po spotkaniu doszło jednak do niezwykle nieprzyjemnego zajścia między dziennikarką Sally Jones a Markle i jej ochroniarzami.
Jak opisała później w tekście dla "Daily Telegraph", Jones była zajęta próbami uchwycenia na zdjęciu Sereny Williams, gdy nagle poczuła klepnięcie w ramię. Pracownik ochrony zażądał od niej, by przestała robić zdjęcia Meghan Markle. Dziennikarka uznała to żądanie za "szalone", bo wcale nie celowała obiektywem w żonę Harry'ego, a w dodatku w tamtej chwili większość widowni trzymała telefony i strzelała fotografie. W tym podobno sama Meghan.
Co ważne, Jones nie obwiniła za sytuację ochroniarza, który tylko wykonywał swoją pracę i w dodatku wyglądał na szczerze zawstydzonego i zdziwionego żądaniem księżnej.
Pracująca w przeszłości przy imprezach z udziałem royalsów redaktorka podkreśliła, że większość z nich spokojnie zawsze reaguje na zainteresowanie poddanych, o ile ci nie przekraczają granic wytyczonych przez względy bezpieczeństwa. Zdaniem Jones Meghan Markle jest jednak "maniakiem kontroli" i oczekuje od otoczenia pełnego podporządkowania się. Co stanowi wyraźne zaprzeczenie standardów promowanych przez rodzinę królewską.
Cóż, słuchając takiej historii, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że wycofanie się przez Meghan z obowiązków royalsów wyszło wszystkim na zdrowie. A już na pewno kibicom Wimbledonu, którzy nie są więcej narażeni na jej towarzystwo.
Zobacz też:
Meghan Markle dostała ostrzeżenie. Tylko tak może ocalić karierę
Zdesperowany książę Harry sięga po ostatnią deskę ratunku. Nie ma innego wyjścia