Odeszła nagle w kwiecie wieku. Natychmiast pojawiły się straszne plotki
Tuż po śmierci Grażyny Świtały – uwielbianej piosenkarki, wykonawczyni wielu hitów, gwiazdy Pikników Country w Mrągowie i założycielki fundacji „Naprawdę czeka ktoś” - cała Polska huczała od plotek na temat powodów jej nagłego odejścia. Dopiero po pewnym czasie wyszło na jaw, jak wyglądały jej ostatnie dni.
O Grażynie Świtale mówiono, że jest nieśmiertelna.
"Jak taran szła przez życie. Niemożliwe dla niej nie istniało" - wyznała niedawno córka artystki, Agata Świtała-Rutkowska, wspominając mamę na łamach "Życia na gorąco".
Nic dziwnego, że kiedy 25 lipca 2003 roku piosenkarka zmarła w szpitalu wskutek krwiaka mózgu, podejrzewano, że musiało stać się coś strasznego, zanim trafiła na stół operacyjny. Ona twierdziła co prawda, że uderzyła się w głowę, ale nikt nie chciał w to wierzyć...
Kilka lat przed śmiercią Grażyna Świtała doznała urazu głowy.
"Nie wiedziała, że został mały krwiak. I teraz to drugie uderzenie go uaktywniło" - opowiadała "Gazecie Wyborczej" siostra gwiazdy, Henryka.
Informacja o "drugim uderzeniu" wystarczyła, by plotkarskie media zaczęły analizować ostatnie tygodnie życia wokalistki. Szybko zawyrokowano, że Grażynie "ktoś pomógł" w trafieniu do szpitala.
"Ona, idąc do szpitala, była przytomna. Powiedziałaby mi, że ktoś ją popchnął. Byłyśmy sobie bardzo bliskie" - stwierdziła w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Henryka Świtała-Syria.
"Mam stuprocentową pewność, że nie był w to zamieszany nikt z zewnątrz" - dodała.
Dopiero wiele lat później Henryka zdradziła, że Grażyna miała problemy finansowe i zdarzało się jej sięgać "po procenty".
"Były okresy, że zapadała się pod ziemię, nie odbierała telefonów" - wyznała "Gazecie Wyborczej", dodając, że gdy z jej siostrą działo się coś złego, natychmiast jechała do niej do Warszawy, by podtrzymać ją na duchu.
Po raz ostatni Henryka Świtała-Syria przyjechała do Grażyny, czując, że coś jest z nią nie tak, 11 lipca 2003 roku.
"Zauważyłam niepokojące objawy. Miała rozciętą wargę i bardzo bolała ją głowa. Zadzwoniłam po pogotowie. Następnego dnia była już na stole operacyjnym, a dwa tygodnie później odeszła" - cytuje jej słowa "Życie na gorąco".
Do dziś nie wiadomo, dlaczego piosenkarka nagle, wiele lat po urazie, znów poczuła się tak źle, że trzeba było wezwać do niej pomoc.
Z relacji jej siostry wynika, że po operacji stan Grażyny zaczął się poprawiać, co potwierdziła córka gwiazdy, która nie odchodziła od jej łóżka.
"Potem przestała nas rozpoznawać. Traciła kontakt z otoczeniem, miała wysoką temperaturę, ale nikt nie spodziewał się tej śmierci. Nikt nie wierzył, że umrze" - wspominała Henryka Świtała-Syria w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Grażyna Świtała odeszła we śnie. Miała 49 lat.
14-letnia wówczas córka Grażyny obiecała sobie, że też będzie śpiewać. Agata ukończyła Uniwersytet Muzyczny im. Fryderyka Chopina w Warszawie, koncertowała z orkiestrą Adama Sztaby, śpiewała w chórkach towarzyszących m.in. Natalii Kukulskiej, wystąpiła w "Bitwie na głosy" i "The Voice of Poland", a od kilku lat występuje z grupą Vocart mającą w repertuarze ponad czterysta coverów i będącą jednym z najpopularniejszych polskich zespołów weselnych.
"Mama nauczyła mnie, że jeśli coś w życiu jest ważne, to nie ma takiego nakładu pracy, którego nie warto byłoby poświęcić" - powiedziała Agata Świtała-Rutkowska "Życiu na gorąco".
Zobacz też:
Żałoba w domu Kukulskiego. Jej śmierć ukryli przed całą Polską. "Natrafiliśmy na świeży grób"
Źródła:
1. Artykuł "Opowieść o Grażynie Świtale", "Gazeta Wyborcza. Magazyn Katowice", 17 października 2003.
2. Artykuł "Nikt się nie spodziewał", Plejada, wrzesień 2023.
3. Artykuł "Z muzyką w sercu", "Życie na gorąco" nr 5/2024.