Odmieniona Ania z "Rolnika" ogłosiła to w ciemnościach. Miała problem
Anna Cieślińska i Marcin Kobierecki z 11. sezonu "Rolnik szuka żony" nie narzekają ostatnio na brak wrażeń. Po ostatniej serii miłych spotkań dotknęły ich jednak niespodziewane problemy – i to w najmniej odpowiednim momencie. Wybranka rolnika opowiedziała o wszystkim w sieci, przy okazji zaskakując zupełnie odmienionym wyglądem.
Ania i Marcin poznali się na planie 11. edycji "Rolnik szuka żony". Urocza, rudowłosa warszawianka i sadownik z Mazowsza od razu wpadli sobie w oko. Mają za nic plotki o kryzysie w relacji i regularnie pokazują w sieci wspólnie spędzane chwile. Cieślińska zainteresowała się też pracami rolniczymi i często towarzyszy Kobiereckiemu na wydarzeniach branżowych.
W ostatnich tygodniach Marcina pochłaniają przygotowania jego sadów na nadejście wiosny. Nie zapominają jednak o spotkaniach towarzyskich - w marcu bawili się na Dniu Sołtysa w Sochaczewie, a całkiem niedawno odwiedzili razem Rafała Gajdę, innego uczestnika 11. sezonu. Kobierecki przy okazji korzystał z rad i wiedzy kolegi z planu.
Marcin Kobierecki już zimą zaczął intensywne prace, związane z przycinaniem drzewek owocowych. Ania regularnie opowiada, co dzieje się w jego gospodarstwie. Lubi też spacerować po okolicy, a na jej Instagramie często pojawiają się relacje z tych wypraw. Tym razem zaskoczyła fanów wyglądem - jej długie, rude loki zostały upięte w ogromny kok na czubku głowy.
"Witam się z sadu tradycyjnie. Słoneczko już zachodzi. Chodzę, spaceruję, korzystam. W takiej fryzurze mnie jeszcze chyba nie widzieliście. Zrobiłam sobie koczka tak dla wygody " - komentowała z uśmiechem.
Ale nowe uczesanie uczestniczki 11. edycji "Rolnika" nie było w tym przypadku najważniejsze. Zrelacjonowała, jak wiele pracy ma teraz Marcin.
"Dużo teraz ma pracy. Dużo drzewek sadzi, od rana do 18:00 tak mniej więcej robią" - przekazała o ukochanym.
Marcin jest teraz w samym środku prac sadowniczych, ale napotkał spory problem. Kolejne nagranie, zamieszczone przez Cieślińską, odbywało się już w zupełnych ciemnościach - i to nie przez porę dnia.
Ania poinformowała na spacerze, że w gospodarstwie Marcina nie ma prądu. Po telefonie, wykonanym przez matkę rolnika, dowiedzieli się, że zasilanie powinno wrócić przed godziną 18:00. Miała więc nadzieję, że kiedy jej ukochany wróci do domu po pracy, będzie mógł "już na spokojnie zjeść kolację". Niestety okazało się to niemożliwe - jak też i inne rzeczy. Prace musiały zostać przerwane.
"Chcę wam tylko powiedzieć, że my dalej nie mamy prądu. Marcin szykuje, tak jak wam mówiłam, drzewka. Proszę bardzo, tutaj wagoniki. Jutro będą jechać. Jeden ciągnik przygotowany" - usiłowała pokazać na nagraniu jabłonki przygotowane do transportu, ale oczywiście widoczne były tylko kontury; nie było mowy o kontynuowaniu załadunku.
Widzowie musieli uwierzyć jej na słowo, że gdzieś pośrodku tych ciemności i nieprzygotowanych drzewek siedzi Marcin. Dało się za to usłyszeć jego zrezygnowany głos. Z pewnością nie na takie zakończenie pracowitego dnia liczył.
"Do domu spać, bo prądu nie ma" - zawyrokowała w końcu Ania, na co rozległo się tylko zrezygnowane stęknięcie Marcina.
Na szczęście dziś rolnik opublikował na Instagramie zdjęcie ciągników z drzewkami, które już wyjeżdżały z gospodarstwa - stracony czas udało się najwyraźniej nadrobić.
Zobacz też:
Ania z "Rolnika" wreszcie przerwała milczenie