Ogromne rozczarowanie po pierwszym półfinale Eurowizji. Gwiazdy TVP w ogniu krytyki
Za nami pierwsza odsłona finałowego etapu 67. Konkursu Piosenki Eurowizji, który w tym roku odbywa się w Liverpoolu. Choć to jeszcze nie koniec występów, część polskich słuchaczy czuje się rozczarowana i nie kryje tego w komentarzach.
Tegoroczna edycja Eurowizji od samego początku budzi skrajne emocje. Już po preselekcjach wyemitowanych przez Telewizję Polską część widzów głośno wyrażała swoje niezadowolenie z powodu wyboru Blanki na reprezentantkę naszego kraju. Krytycznie o występie piosenkarki rozpisują się też internauci i dziennikarze muzyczni, którzy zarzucają wokalistce plagiat i nieudolne kopiowanie scenicznego wizerunku Ariany Grande.
W obronę 23-letnią autorkę "Solo" wzięła natomiast Doda, która zaapelowała do fanów, by docenili Blankę za włożoną w występ pracę i trzymali kciuki za jak najwyższe miejsce Polski w europejskim konkursie.
Niestety już w pierwszym dniu finałów tegorocznej Eurowizji wielu fanów ponownie poczuło się rozczarowanych. Najwięcej negatywnych komentarzy spływa w kierunku... prezenterów, którzy poprowadzili w TVP półfinał w Liverpoolu. Wszystko dlatego, że gospodarze bardzo często... mówili do widzów jednocześnie. "Po co oni gadają obaj" - skarży się w sieci jeden z fanów na Aleksandra Sikorę i Marka Sierockiego. Przy okazji pojawiły się głosy krytykujące Telewizję Polską za niezaproszenie do studia stałego eksperta od Eurowizji - Artura Orzecha.
"Wyrzucili najbardziej kompetentnego komentatora Eurowizji w postaci Artura Orzecha, to niech teraz się bujają z tymi amatorami wiernymi władzy" - można przeczytać na facebookowym profilu konkursu.
"Brak szacunku dla widza" - dodaje kolejny internauta.
W pierwszym półfinale na scenie w Liverpool Arenie wystąpili reprezentanci 15 krajów. Faworytami słuchaczy byli między innymi artyści z Serbii, Finlandii, Norwegii, Szwecji, Czech czy Izraela. Ostatecznie do kolejnego etapu udało się awansować muzykom z Chorwacji, Mołdawii, Szwajcarii, Finlandii, Czech, Izraela, Portugalii, Szwecji, Serbii i Norwegii.
Niestety melomani nie kryli rozczarowania poziomem występów.
"Zero wokalu w tych występach, tylko robienie z siebie klauna na scenie - i to kwalifikuje się do finału. Z roku na rok coraz bardziej przypomina to cyrk, a nie konkurs, w którym prezentuje się światowej klasy muzykę. Najwidoczniej sposób na wejście do finału jest bardzo prosty, zamiast pokazać swój talent wokalny, wystarczy zrobić z siebie debila przed kamerami na scenie" - napisał w jednym z komentarzy oburzony internauta, który nawiązywał zapewne do wyjątkowo kontrowersyjnego występu reprezentantów Chorwacji...
***
To jednak dopiero pierwszy z trzech etapów wielkiego finału 67. Konkursu Eurowizji. Kolejnych finalistów poznamy po drugiej serii koncertów, które odbędą się już 11 maja o 21.00. Wtedy też na scenie zobaczymy Blankę. Czy piosenkarce uda się awansować do końcowej fazy konkursu? Przekonamy się już niebawem!
Zobacz też:
Eurowizja 2023: Jackowski przewiduje, czy wygra Blanka: "Nie ma szans"
Doda broni Blankę. Rabczewska krytykuje hejt na autorkę "Solo"