Ojciec broni Magdy Schejbal
Magda Schejbal poszła na wojnę z producentami serialu "Szpilki na Giewoncie". Całe zamieszanie wokół jej osoby postanowił skomentować Jerzy Schejbal.
Przypomnijmy: w jednym z wywiadów aktorka wyznała, że praca na planie polsatowskiej produkcji nie należała do łatwych. Choć spodziewała się dziecka, nie mogła liczyć na zrozumienie producentów, którzy podobno nie tylko zignorowali jej zasłabnięcie, ale gdy prawie poroniła i trafiła do szpitala, dopytywali, kiedy w końcu wróci na plan.
"Zaciskałam zęby i szłam do pracy" - opowiadała Magda. Grała po dwanaście godzin dziennie. Gdy alarmowała, że z jej samopoczuciem nie jest dobrze, uznano, że kaprysi. Przed czwartym sezonem zdecydowała się odejść - usłyszała wówczas, że jest na czarnej liście i nigdzie nie znajdzie pracy. Do tego uznano, że część honorarium za pracę jej się nie należy...
Druga strona wszystkiemu zaprzeczyła. Na łamach "Rewii" córki broni aktor Jerzy Schejbal...
"Przede wszystkim bardzo martwię się o córkę" - mówi. "Ona od dziecka miała ogromne poczucie sprawiedliwości, więc teraz czuje się w tym konflikcie pokrzywdzona. Nagonka na nią spowodowała utratę dużej roli w innym serialu, a przecież, jak wszyscy młodzi ludzie, tak i ona ze Sławkiem mają kredyty, dzieci i muszą po prostu ciężko pracować" - podkreśla.
I dodaje: "Magda zawsze starała się nie obarczać rodziców swoimi problemami. Trudno jednak, żebym nie wiedział, co się wokół niej dzieje. Wcześniej słyszałem o różnych rzeczach, które dzieją się u niej na planie, ale nie zajmowałem się nimi, dopóki były tylko plotkami. Jednak, gdy Magda trafiła do szpitala, to żarty się skończyły". Aktor nie może zrozumieć, dlaczego koleżanki z planu - kobiety - były obojętne na to, jak traktowano Magdę...
"Załóżmy nawet, że nie lubiły jej jako człowieka. Mimo to jednak powinny ją rozumieć po ludzku, jako matki. Też kiedyś były przecież w ciąży. Negocjacje dotyczyły ryczałtu, a nie dni zdjęciowych, i też warto o tym pamiętać. Nigdy nie zdarzyła mi się taka sytuacja, ale ja żyłem w innych czasach. Wiem, że córka chciała tę sprawę załatwić polubownie, ale teraz zapowiada się chyba długa droga dochodzenia do prawdy, skoro zajmie się tym sąd. Ja wierzę w sprawiedliwość" - kończy aktor.
Dziś aktorki ze "Szpilek na Giewoncie" deklarują pomoc i chętnie komentują proces. Ich zdaniem będzie on "typową pokazówką, mającą pozamykać młodym aktorom buzie".
"Mamy się bać i cicho siedzieć. A dziś, jak wiadomo, trudno o pracę. Jednak Magda nie zostanie w tej sprawie sama. Jak będzie trzeba, to my wszyscy wesprzemy koleżankę, która pierwsza powiedziała głośno to, co wielu z nas myśli w duchu" - stwierdza jedna z nich w rozmowie z "Rewią".