Ojciec Dubienieckiego rozżalony: Marta Kaczyńska zapomniała o Marcinie, nawet kartki nie przyśle!
Marta Kaczyńska-Dubieniecka (35 l.) w ostatnim czasie widywana jest na salonach w towarzystwie nowego przyjaciela, Pawła. Wygląda na to, że o mężu Marcinie Dubienieckiem udało jej się zapomnieć. Ojciec adwokata nie kryje żalu.
Tego wieczoru wszystkie spojrzenia były skierowane na nią. Choć to jej stryj Jarosław Kaczyński (66 l.) na gali jednego z tygodników odbierał tytuł Człowieka Roku, to Marta Kaczyńska-Dubieniecka wzbudziła najwięcej emocji.
Po raz pierwszy towarzyszył jej bowiem oficjalnie jej przyjaciel - właściciel popularnej w Łodzi sieci restauracji.
Jak dowiedział się tygodnik "Na Żywo", który jako pierwszy poinformował o tej relacji, Paweł był bardzo lubiany przez rodziców Marty, teraz cieszy się sympatią stryja Jarosława.
Początkowo łączyła ich tylko przyjaźń, ale otoczenie prezydentówny nie ma wątpliwości, że to poważna relacja. I choć sprawa rozwodowa Marty i jej męża Marcina Dubienieckiego wciąż jest zawieszona, ich związek należy już do przeszłości.
- Marta nie odwiedza go, nie interesuje się, nawet kartki na święta nie przysłała. Ale przecież nie ma czasu, związała się z restauratorem - mówi "Na Żywo" Marek Dubieniecki, ojciec Marcina Dubienieckiego.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Gdy w sierpniu 2015 r. Marcin został zatrzymany przez CBA pod zarzutem kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzenia ponad 13 mln zł z PFRON i prania brudnych pieniędzy, Marta Kaczyńska-Dubieniecka pospieszyła mu z pomocą.
Zapłaciła połowę kwoty poręczenia majątkowego w wysokości 600 tys. zł, aby zwolniono go z aresztu. Marcin pozostał jednak w zamknięciu i od tego czasu nie widział się z Kaczyńską-Dubieniecką.
- Wraz z żoną jesteśmy u syna dwa razy w tygodniu. Prawda jest taka, że on ma nas i to go cały czas podtrzymuje na duchu - tłumaczy ojciec Dubienieckiego, dodając, że ich jedynak jest przybity nie tylko przedłużającym się pobytem w areszcie, ale i złym stanem zdrowia. Ma bowiem poważne problemy z kręgosłupem.
- Syn grał kiedyś intensywnie w tenisa i jego zdrowotne kłopoty zaczęły się jeszcze w szkole średniej. Już przeszedł dwie operacje, a przed nami trzecia - tłumaczy Marek Dubieniecki.
- Jednak lekarze z Krakowa jasno powiedzieli, że nie podejmą się operacji, jeśli Marcin zaraz po niej nie podda się rehabilitacji. Potrzebne są masaże, naświetlania, w przeciwnym razie nie ma sensu go operować. A wtedy syn zostanie kaleką - martwi się.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Wkrótce odbędzie się posiedzenie sądu, na którym zapadnie decyzja, czy Marcin Dubieniecki zostanie zwolniony z aresztu.
- Zakład medycyny sądowej podtrzymał, że operacja musi się odbyć niezwłocznie, ale uznali, że rehabilitacja może zostać przeprowadzona w warunkach więziennych. Tylko u nas nie ma takich możliwości! - twierdzi Marek Dubieniecki.
Teść ma żal do prezydentówny, że w tym trudnym dla Marcina czasie nie wsparła go swoją obecnością i dobrym słowem, a rozpoczęła już nowy rozdział życia. Cieszy się jednak, że Kaczyńska-Dubieniecka nie utrudnia kontaktów z Ewą i Martynką.
- Z wnuczkami spotykamy się co tydzień. Marta nie robi nam żadnych problemów. Zabieramy je wtedy na spacery czy na obiad - dodaje. To oni są pośrednikami pomiędzy dziewczynkami a ich tatą. - Zwłaszcza Martynka bardzo za nim tęskni. Przekazujemy Marcinowi, co dzieje się u dzieci, a im co słychać u taty.