Ojciec Kayah nigdy nie był na jej koncercie: Gdy mu zaproponowałam, odmówił
Kayah (50 l.) nigdy nie ukrywała, że jej relacja z ojcem była trudna. Rozmawiać ze sobą zaczęli dopiero całkiem niedawno. Artystka nie ma jednak złudzeń, że ojciec się zmienił i nagle zacznie ją doceniać. Gdy zaproponowała mu, by wpadł na jej koncert, odmówił.
Wszystkie jej kompleksy to spadek po surowym i wciąż oceniającym ojcu, który uważał, że jego córka jest brzydka i nie ma talentu. Nie zaszczepił w niej poczucia własnej wartości, nie doceniał. Dla dorastającej dziewczynki były to doświadczenia, które zaważyły na całym jej dorosłym życiu.
Gdy Kayah miała 11 lat, ojciec zostawił ją oraz jej matkę i wyjechał za granicę. Z córką pogodził się dopiero po latach, gdy była ona już uznaną gwiazdą. Nadal jednak ich relację cechuje ogromny chłód.
"Do tej pory nie jest dla mnie zbyt dużym wsparciem. Wiem, że jest ze mnie dumny, ale nigdy nie widział mnie na scenie" - opowiada Kayah na łamach "Pani".
"Kiedyś, gdy przyjechał do Polski, grałam akurat koncert w Warszawie i namawiałam go, żeby przyszedł. Odmówił. To boli, ale zaakceptowałam taki stan rzeczy. Ma 74 lata, więc już go nie zmienię. Przestałam oceniać go tak krytycznie jak dawniej. Być może inaczej wyobrażał sobie swoje życie i to wszystko go przerosło? Może jest głęboko nieszczęśliwy i tylko poprzez izolację potrafi sobie radzić ze swoimi problemami egzystencjalnymi? Nie wiem".
Na szczęście artystka ma dobry kontakt z mamą, którą ściągnęła do swojego ogromnego domu w Radości. W tej relacji także nie brakuje lęków. Kayah bardzo boi się momentu, kiedy mama odejdzie.
"Kiedy w wakacje pojechała do naszego domu w Zakopanem, nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Było tak pusto... Brakowało mi nawet jej radyjka, które cały czas gra, czy palącego się światła w holu. Ciężko mi się pogodzić z myślą, że kiedyś jej zabraknie. W ogóle trudno mi zaakceptować przemijanie. Strasznie przeżyłam chociażby śmierć Grześka Ciechowskiego. Zbyt wielu bliskich mi ludzi już odeszło, zostawiając mnie w poczuciu osamotnienia...".