Okradziony Tomasz Stockinger jest wściekły! "To skandal"
Tomasz Stockinger (59 l.) padł ofiarą złodziei - pod osłoną nocy wyczyścili oni jego domowy sejf ze wszystkich oszczędności. Choć aktor płacił za ochronę i monitoring, nie wierzy, że policja odnajdzie sprawców.
Serialowy dr Lubicz stracił pieniądze już kolejny raz. Przed wielu laty padł ofiarą oszustwa, za którym stał mąż jego dobrej koleżanki z teatru.
Wówczas szacował straty na ponad 140 tysięcy złotych. Półtora tygodnia temu oszczędności aktora znów zostały uszczuplone.
- Padłem ofiarą zuchwałej kradzieży. To była sprytnie zaplanowana akcja - mówi "Twojemu Imperium" Stockinger.
- Złodzieje poczekali, gdy nie będzie mnie dłużej w domu, i pod osłoną nocy włamali się wyłącznie po to, by zgarnąć moje pieniądze. Niczego nie zniszczyli i nie nabałaganili. Dokładnie wiedzieli, po co przyszli. To przerażające! Bo skąd mieli wiedzę, co i gdzie trzymam w domu? - zastanawia się.
Aktor mieszka na jednym z dobrze strzeżonych osiedli w Warszawie, pracownicy ochrony jednak niczego nie zauważyli. Stockinger uważa, że "to skandal".
- Płacę za monitoring, a nie ma nagrań. Firma ochroniarska nie ma sobie nic do zarzucenia i nie poczuwa się, aby choć w niewielkim procencie pokryć straty, które poniosłem z ich winy. To nauczka dla mnie i moich sąsiadów. Zamiast płacić za ochronę, powinniśmy ubezpieczyć się od kradzieży.
Aktor nie liczy na odzyskanie skradzionej gotówki. - Po włamaniu wezwałem policję, ale cóż ona może zrobić, jeśli zrabowano tylko pieniądze? Złodzieje szybko je wydadzą. Moim zdaniem sprawa zostanie umorzona, bo włamania dokonali profesjonaliści i boję się, że policja ich nie znajdzie.