Olbrychski traci synów
Postanowieniem Sądu Rejonowego w Warszawie kontrolę nad wychowaniem synów Rafała Olbrychskiego, 17-letnim Kubą i 15-letnim Antkiem, będzie sprawował kurator.
Jak donosi magazyn "Na żywo", na sali sądowej doszło do spotkania Rafała z ojcem, który wraz z matką muzyka, Moniką Dzienisiewicz, oskarżył go o zaniedbywanie synów.
W rozprawie uczestniczyła również matka chłopców, Agata Strzępek, której Rafał swego czasu zarzucał przynależność do sekty. Jego zdaniem, miało to niekorzystny wpływ na ich dzieci.
Kobieta obecnie mieszka z mężem Maciejem i synami, 11-letnim Igorem oraz 8-letnim Bartkiem, w Kunkowej w Beskidach. Jest szczęśliwa, że udało jej się uciec z Warszawy: "Tutaj odnalazłam spokój, a przede wszystkim sens życia" - mówi w rozmowie z tygodnikiem. Ma wiele żalu do byłego męża, z którym rozstała się w 1995 roku.
"Rafał opowiadał z Danielem brednie, że wstąpiłam do sekty. Owszem, jesteśmy z Maćkiem buddystami, ale czy to sekta?". Do końca życia nie zapomni tamtego majowego dnia 1998 roku, tuż przed dniem matki...
"Daniel i Rafał z dwoma ochroniarzami wpadli do domu" - opowiada. "Kuba siedział u mnie na kolanach. Złapał mnie za szyję, płakał" - wspomina. Olbrychscy wyrwali jej chłopca i wywieźli.
Cztery miesiące później udało jej się namierzyć przedszkole, gdzie trafili jej synowie, jednak nie uzyskała zgody na widzenie. Mogła rozmawiać z nimi jedynie przez kraty.
Miesiąc później odbyła się sprawa dotycząca opieki nad dziećmi. Zdaniem Agaty, zmanipulowana:
"Wiadomo, Daniel Olbrychski to był ktoś. Rozprawy były dziwne i tajemnicze. Sędzia powiedziała, że jak nie zgodzę się, by dzieci były przy ojcu, to on je wywiezie tak daleko, że ich więcej nie zobaczę. Nie chcę do tego wracać, to straszne brudy" - mówi. Olbrychski nie chciał skomentować słów byłej żony.
Strzępek uważa również, że Rafał był obojętny na problemy ich dorastającego syna, dlatego ten ciągle uciekał. Pamięta, kiedy chłopiec przyjechał do niej zimą 2006 roku w bluzie i trampkach. Nie chciał wracać do ojca.
"Rafał chciał go oddać do ośrodka socjoterapeutycznego. Sprzeciwiłam się temu. Nie tylko dlatego, że Kubuś mnie o to prosił, a dlatego, że studiowałam resocjalizację i wiem, co dzieje się w takich ośrodkach. Gdyby tam trafił, byłoby z nim gorzej" - tłumaczy.
"Wiem, że jest trudnym chłopcem. Ale też wiem, że zaczyna rozumieć, że jego życie jest w jego rękach. Niebawem z Antkiem dorosną i sami ocenią czy byłam złą, czy dobrą matką. Myślę, że wtedy rozliczą też ojca i dziadków za to, że cierpieli przez ich niezaspokojone ambicje".