Olga Bończyk rozgoryczona! "Mam żal do rodziny Zbyszka"
Nie zdążył zaprezentować publiczności swojego utworu. Teraz o przyszłości dzieła zadecyduje rodzina. Olga Bończyk twierdzi, że muzyk chciał, by to ona go śpiewała.
Szczecin, Gdynia, Kraków... To tylko niektóre miasta na trasie cyklu koncertów „Twój jubileusz. W hołdzie Zbyszkowi Wodeckiemu”. Pierwszy odbył się 26 października i jest to kontynuacja tournée, które przerwała śmierć muzyka (†67).
"Usłyszymy najpiękniejsze utwory artysty w wykonaniu gwiazd sceny muzycznej. Wśród nich znajdą się osoby, które w sposób szczególny związane były ze zmarłym artystą. Wystąpią m.in: Ryszard Rynkowski, Beata Rybotycka, Jacek Wójcicki, Mariusz Patyra, Grupa MoCarta i inni" – czytamy opis organizatora.
Wśród wymienionych osób od razu zwraca uwagę brak Olgi Bończyk (49 l.), która była gwiazdą pierwowzoru trasy pod nazwą „Mój jubileusz”. Stąd w mediach pojawiły się informacje, że nie zaproszono jej do współpracy.
"Wystąpię" – zapewnia jednak artystka w wywiadzie w radiu PiK.
"Ja w tych koncertach miałam brać udział od początku. Trochę byłoby dużym nietaktem, gdyby rodzina zdecydowała inaczej. Z drugiej strony nie mam wpływu na te decyzje, mogę je tylko przyjmować z pokorą, a potem mieć swoje odczucia" – dodaje.
Skąd tak gorzkie słowa?
Mieli wspólne plany
Jak się okazuje, Olga czuje się przez bliskich artysty skrzywdzona.
"Zbyszek Wodecki dał mi w prezencie piosenkę. Mam ogromny żal do rodziny Zbyszka, bo ta piosenka została mi po prostu zabrana" – wyznaje we wspomnianej rozmowie.
"Walczyk", który artysta skomponował przed śmiercią, miał być jednym z najważniejszych na jej płycie. Dotąd nie miała przeboju, a utwór przyjaciela mógł to zmienić.
"W mediach powiedziałam, że go nagram, a teraz okazało się, że prawdopodobnie ktoś inny zaśpiewa tę piosenkę" – mówi z żalem.
"Niestety, tak się stało, że Jacek Cygan, który napisał ten tekst dla mnie, po śmierci Zbyszka zwrócił się do rodziny, a ona zdecydowała inaczej. A ponieważ mają takie prawo, to nie mam żadnych możliwości prawnych, by się odwoływać. Mogę odwoływać się do sumienia, ale, jak się okazuje, to nie jest dzisiaj aż tak ważne dla wielu. Pomimo prób, nalegań i powoływania się na wolę Zbyszka nie udało się tego zmienić. Może pośpiewam z nim, jak dołączę za jakiś czas do niego" – dodaje.
Aktorka wciąż bardzo przeżywa śmierć przyjaciela. W wywiadzie łamiącym się głosem wspominała ich wspólnie spędzone chwile.
"Zbyszek mówił, że nie spotkał do tej pory osoby, z którą śpiewałoby mu się tak dobrze jak ze mną. Planowaliśmy wspólne koncerty, projekty i piosenki. Zbyszek bardzo poważnie o tym myślał, komponował w domu sporo rzeczy dla nas" – opowiada.
Choć znali się od lat, zaprzyjaźnili się dopiero przy projekcie kolędowym, z którym jeździli po Polsce. Później Wodecki zaprosił młodszą koleżankę do udziału w swojej trasie jubileuszowej. Wspólna praca i wyjazdy sprawiły, że stali się sobie bardzo bliscy.
"Olga ma fantastyczną barwę głosu. To najlepiej śpiewająca polska aktorka" – chwalił w rozmowie z nami artysta.
"Wiadomo, że się przyjaźnimy. No cóż, garderoba, wspólne sukcesy i porażki zbliżają ludzi" – zdradził.
Gdy w maju trafił do szpitala, Olga na swoim profilu na Facebooku zamieściła wpis, z którego jasno wynikało, że była na bieżąco z informacjami na temat jego stanu zdrowia.
Często odwiedzała go w szpitalu. Do końca wierzyła, że wróci do zdrowia…
"Ze Zbyszkiem mieliśmy wykonać „Walczyka” w duecie. Była gotowa aranżacja. Nie wiem, czy ktoś to zaśpiewa i jak to zrobi, bo teraz tylko ja wiem, jak powinno to wyglądać" – przyznaje w rozmowie z "Na Żywo".
Nic mi o tym nie wiadomo
Jacek Cygan już po śmierci artysty wspominał, jak Wodecki wręczył mu swoją kompozycję.
"To typowo „Zbyszkowy” walc, bardzo piękny utwór z wokalizą. Napisałem o tym, żeby łapać życie i za Horacym powtarzać 'nie przejmuj się finałem i klaruj wina swe' – mówił. – Pisałem to kilka tygodni. Zdzwanialiśmy się jeszcze przed jego operacją. A potem, kiedy skończyłem i w nocy chciałem to przepisać, mówię „Nie, zrobię to rano”. I rano włączyłem komputer, a tam było napisane, że Zbigniew miał udar. Ta droga została przerwana tak nagle. Mogę powiedzieć „Zbyszku, przecież jest tekst gotowy, twoja muzyka piękna" – opowiadał.
Gdy teraz zapytaliśmy go o dalsze losy utworu, potwierdził, że przekazał go rodzinie artysty.
"Cała sprawa jest w rękach spadkobierców. Córka Zbyszka Kasia będzie decydowała, co dalej. Podobno ma być nagrana" – wyznał Cygan.
Czy to prawda, że utwór miała zaśpiewać Olga?
"Nic o tym nie wiem. Zbyszek nic mi nie mówił" – stwierdził tekściarz.
Podobnie wypowiedział się menadżer Wodeckiego, Mariusz Nowicki.
"Nic mi nie wiadomo o tym, by miała go śpiewać Olga Bończyk" – powiedział.
Pozostaje czekać na decyzję rodziny.