Olga Bończyk tęskni za zmarłą mamą: To strata, której nie jestem w stanie w sobie przerobić
Olga Bończyk (49 l.), znana widzom z roli anestezjolog Edyty Kuszyńskiej w "Na dobre i na złe" oraz Sylwii w "Barwach szczęścia", zadziwiła niedawno talentem kulinarnym w programie "Top Chef. Gwiazdy od kuchni". W najnowszym wywiadzie aktorka opowiada o tęsknocie za rodzicami i o swoim największym marzeniu...
Kto uczył panią gotować?
Olga Bończyk: - Mama oczywiście! Ale ja zawsze lubiłam kręcić się w kuchni. Gotowanie było dla mnie ogromną przyjemnością. Uwielbiam jeść i nie musi być tego dużo. Ważne, żeby było smacznie. To chyba odróżnia ludzi, którzy są smakoszami, od tych, którzy jedzą byle co. Lubię, gdy danie jest elegancko podane, stół nakryty świeżym obrusem, leżą piękne sztućce. Bo najpierw je się oczami, a później dochodzi smak.
Mama była dla pani autorytetem?
- Była i wciąż jest. Zmarła bardzo wcześnie, gdy byłam młodą dziewczyną. Bardzo mi jej brakuje. Gdy wracam do wspomnień o mamie, mam poczucie chyba największej krzywdy, jaka mogła się stać. Że odeszła za szybko i nie mogła mnie nauczyć tego, czego pewnie chciała. To strata, której nie jestem w stanie w sobie przerobić...
Nigdy nie usłyszała, jak pięknie pani śpiewa?
- Niestety nie. Byłam kształcona na muzyka, więc w naszym domu było dużo muzyki, której rodzice nie mogli usłyszeć. Oboje byli głuchoniemi. Ale wierzyli we mnie i mojego brata. Nie pomylili się. Ich ogromna praca, determinacja i wiara w nas przekuła się w nasz sukces. Mój brat jest skrzypkiem w orkiestrze Agnieszki Duczmal. No, a ja koncertuję i śpiewam.
Jakie wartości wyniosła pani z domu?
- Byliśmy z bratem wychowywani w skromnej, ale uczciwej i prostolinijnej rodzinie. To zbudowało nasz kręgosłup moralny. Lojalność, uczciwość, pracowitość, rzetelność to są cechy, których, choćby nie wiem co się stało, nikt nie jest w stanie w nas złamać. Nigdy nie zrobiłam niczego, czego mogłabym się wstydzić, nigdy nikomu nie zrobiłam krzywdy. Mam poczucie, że sukces osiągnięty za wszelką cenę nie będzie smakował tak samo jak ten, który przychodzi do nas w odpowiednim momencie.
Ma pani jakieś niespełnione marzenie?
- Zawsze marzyłam, żeby być artystką, i to marzenie spełniam. Chciałabym być tak szczęśliwa, jak jestem teraz. By los mi nigdy tego nie odebrał...