Olga Borys zwróciła się do TVP z prośbą. Nie takiej reakcji się spodziewała [POMPONIK EXCLUSIVE]
Olga Borys nie ukrywa, że miała pewne plany w związku z reaktywacją serialu "Lokatorzy". Z oficjalną prośbą zwróciła się nawet do TVP. Niestety, odpowiedź, którą otrzymała, nie była satysfakcjonująca. Prawdę na ten temat gwiazda wyjawiła w rozmowie z Pomponikiem. Oto szczegóły.
Olga Borys to znana aktorka, którą swoją sławę zawdzięcza m.in. dawnemu hitowi TVP - serialowi "Lokatorzy". Gwiazda ma do tamtych chwil ogromny sentyment i z przyjemnością wraca do nich pamięcią. Również w najnowszej rozmowie z Pomponikiem chętnie otworzyła się na miłe wspomnienia.
"To były czasy mojej młodości. Wspominam bardzo fajnie, tak jak się wspomina cudownie młodość i wszystkie związane z tym historie. My wciąż z ludźmi [z planu - przyp. red.] mamy kontakt. Sami nawet wspominamy często" - ujawniła.
Podkreśliła też, że niestety odbyły się pierwsze pożegnania, zmarł m.in. reżyser produkcji.
Olga Borys nie kryje, że bardzo chciała, by format wrócił. Podkreśliła, że miała ułożony plan działania i oficjalnie zwróciła się do TVP, jednak szybko została sprowadzona na ziemię.
"Myśmy już mieli taki plan, z racji tego, że to jest licencja, tam jest dużo chętnych do pobierania pieniędzy. Angielska firma, amerykańska firma, bo amerykańska kupiła od angielskiej... Chcieliśmy zrobić po latach, mieliśmy już nawet ułożony scenariusz [...] niestety, jak producent zaczął dowiadywać się o możliwości, to okazało się, że byłoby to chyba niemożliwe. Przede wszystkim za drogie i musieliby [przyp. red. w zagranicznych firmach] akceptować coś, czego nie napisali" - wyjaśniała.
Co więcej, Olga wyznała, że nie mogliby nawet nazwać bohaterów imionami, które nosili w pierwszej wersji produkcji.
Olga Borys w dalszej części wywiadu otworzyła się na temat produkcji. Ujawniła, że doświadczenie na planie "Lokatorów" było nie tylko potrzebne jej, by rozwinąć karierę (dziś kontynuowaną w teatrze), ale też bardzo opłacalne pod względem finansowym. Mimo upływu lat warunki, które otrzymała, wspomina bardzo pozytywnie.
"Powiem szczerze, że dostawałam tam tyle, ile teraz muszę się naprosić, żeby mi tyle zapłacili, ile miałam wtedy w... 2000 roku płacone. [...] Potem zaczęli trochę obcinać, ale zarabialiśmy nie najgorzej" - wyjaśniała.
Olga zauważyła, że w internecie odcinki są łatwo dostępne, ale nieco nie rozumie, dlaczego telewizja nie chce ich wyemitować.
"Telewizja nasza publiczna jakoś nie kwapi się z powtórkami... Sama chętnie bym to zobaczyła w dobrej jakości" - żali się aktorka.
Następnie Olga opowiedziała o pewnym zdarzeniu, które rozwiało wszelkie nadzieje:
"Ja ostatnio nawet rozmawiałam z panem Zielińskim, który teraz piastuje stanowisko w sprawach artystycznych w telewizji. Powiedziałam "Sławku, powtarzamy 'Lokatorów’?", a Sławek się złapał za głowę i powiedział: "Olga, to jest takie stare..." (śmiech)" - mówiła aktorka.
Wygląda na to, że aktualnie stacja TVP nie jest przekonana co do atrakcyjności "Lokatorów". Kto wie, może dzięki słowom aktorki ludzie zaczną o tym mówić i okażą zainteresowanie, a Telewizja Polska ostatecznie zdecyduje się odkopać "zakurzone" odcinki?
Czytaj też:
Prawda o małżeństwie Olgi Borys wyszła na jaw. Nie tak różowo, jak wszyscy myśleli
Dawno niewidziana gwiazda "Lokatorów" wróciła na salony. Tak dziś wygląda Olga Borys