Olga Frycz o sytuacji na dworcu w Warszawie: Wstyd na cały centralny
Olga Frycz (33 l.) opowiedziała o sytuacji, z którą na co dzień mierzy się wiele matek w Polsce.
Aktorka z córką wybrała się do Bukowiny Tatrzańskiej. Na Dworcu Centralnym w Warszawie stanęła w kolejce po bilet, jej córka Helenka jednak nie mogła się uspokoić, "wstąpił w nią demon". Sytuacja wydawała się być nie do opanowania...
"W kolejce po bilet ludzie patrzyli na mnie z politowaniem. Sytuacja była na tyle poważna, że już nawet czupaczups truskawkowy nie dawał rady" - relacjonuje aktorka.
"Na peronie tłum ludzi, ja z wózkiem i drącym się dzieckiem stałam w krótkim rękawku wyrozbierana, bo zły nastrój córki sprawił, że zimne poty mnie oblały. Byłam zawstydzona i zażenowana, że ni w ząb ni w oko nie umiałam sobie poradzić z moim bąbąbąbelkiem. Wstyd na cały centralny. A niby taka @toja_mama paniusia od dziecka specjalistka psia mać".
Z pomocą przyszła dopiero obecna na dworcu aktorka Adrianna Biedrzyńska, która... zawiązała czerwoną kokardkę przy wózku. Dziewczynka w jednej chwili uspokoiła się!
Panie spędziły razem podróż, rozmawiając m.in. o sztuce i... dzierganiu.
"Uwielbiam tę kobietę, aktorkę. To wspaniały człowiek z niesamowicie dobrą energią. Adrianna powiedziała, że ludzie nas zjedzą za te zabobony, że wezmą za wariatki, ale w takich sytuacjach ja wierzę w cuda i jeśli nawet Adrianna miałaby wykonać wokół wózka jakiś transowy taniec, to chętnie bym się przyłączyła - byleby tylko nastała cisza. Czerwona kokardka i intensywność jej koloru ma przyciągać wzrok jako pierwsze, przez co osoba z uroczonymi oczami spogląda najpierw na nią i tam zostawia urok, po czym może bezpiecznie spojrzeć na dziecko" - pisze aktorka.