Olga Frycz przed laty rozbiła małżeństwo. Teraz przyszedł czas na refleksję
Olga Frycz (38 l.) przebojem wdarła się do show biznesu, na początek rozbijając małżeństwo znanego reżysera i powszechnie lubianej aktorki. Nie brakowało wtedy opinii, że idzie w ślady swojego taty, Jana Frycza… Z perspektywy czasu aktorka dała do zrozumienia, że niewielu rzeczy w życiu żałuje tak bardzo, jak tamtego romansu.
Olga Frycz, czego nigdy nie ukrywała, nie miała łatwego startu w zawodzie. Kiedy w 2000 roku, po zdanej maturze, ubiegała się o miejsce na studiach aktorskich, została odesłana z kwitkiem, chociaż miała już na koncie kilka ról.
Do tej pory podejrzewa ojca, znanego aktora, Jana Frycza o to, że użył swoich wpływów w branży, by zamknąć jej drogę do aktorskiego wykształcenia. Jak wspominała w rozmowie z "Twoim Stylem":
"Wiem, że coś komuś szepnął i za pierwszym razem nie dostałam się do szkoły teatralnej, o której marzyłam od najmłodszych lat".
Z czasem wyszło jednak, że Olga Frycz sama doskonale radzi sobie z psuciem własnego wizerunku. Gdy wyszło na jaw, że na planie filmu "Wszystko, co kocham" nawiązała romans z reżyserem, wybuchł skandal.
Jacek Borcuch był wtedy mężem Ilony Ostrowskiej, uwielbianej przez miliony Polaków Lucy z serialu "Ranczo". Jedną z pierwszych osób, które publicznie okazały jej wsparcie, okazał się jej serialowy mąż, Paweł Królikowski. W rezultacie cała branża aktorska stanęła murem za Ostrowską.
Nie obyło się wtedy bez niewygodnych pytań, jak Frycz mogła wyrządzić innej rodzinie taką samą krzywdę, jakiej przez lata nie mogła wybaczyć ojcu. Olga Frycz przez wiele lat miała żal do ojca o to, że kiedy była dzieckiem, opuścił ją i trójkę jej rodzeństwa. Jak z czasem wyszło, okazali się do siebie bardziej podobni, niż podejrzewała…
Z czasem Frycz zrozumiała, że romans z Borcuchem jest dla niej ślepą uliczką. Reżyser długo nie mógł zdecydować się na rozwód, aż wreszcie Ostrowska uniosła się honorem i sama złożyła pozew.
Wtedy Olga zaczęła wyglądać pierścionka zaręczynowego, a gdy się nie pojawił, zrozumiała, że traci czas, a na dodatek narobiła sobie wrogów w branży. Jak wyznała z perspektywy czasu w rozmowie z Żurnalistą:
"Bardzo mi się dostało, ja miałam wtedy 23 lata, no i byłam skandalistką. To jest dla mnie rzecz haniebna, już teraz wiem, że nigdy więcej bym się w taką sytuację nie wplątała, natomiast wytłumaczeniem była miłość. Mnie się dostało najbardziej, bo zawsze dostaje się młodym dziewczynom. Ja byłam złem wcielonym".
Miłość Frycz i Borcucha wypaliła się w 2015 roku. 3 lata później aktorka przyjęła oświadczyny trenera tajskiego boksu, Grzegorza Sobieszka. Do ślubu jednak nie doszło, ale zamiast tego na świecie pojawiła się córka pary, Helenka.
Po kolejnych trzech latach Olga poinformowała, że spodziewa się drugiego dziecka, ale nie z dotychczasowym partnerem. Było z tym trochę kłopotu, bo nie chciała ujawnić tożsamości taty jej drugiej córeczki. W końcu jednak wyszło na jaw, że jest nim podróżnik Łukasz Nowak. Z czasem Frycz poukładała sobie relacje z byłymi partnerami, a także ojcem, jednak romansu sprzed lat wciąż żałuje. Jak wyznała w rozmowie z Żurnalistą:
"Sytuacja była bardzo nieprzyjemna i to jest taka rzecz, która leży mi na sercu i czuję, że to nie było dobre zachowanie. Z perspektywy czasu wiem o tym, że nie powinnam wchodzić w tę relację".
Zobacz też:
Jan Frycz pozuje z córką, Olgą. Przed laty chciał przekreślić jej karierę
Były mąż Ilony Ostrowskiej układa sobie życie na nowo. I to, z kim