Olga Lipińska była postrachem największych gwiazd. TVP zmusiło ją do odejścia. Wyznała prawdziwy powód
Olga Lipińska to bezsprzecznie jedna z najbardziej znanych i cenionych osobowości w całej historii Telewizji Polskiej. 84-letnia emerytowana reżyserka – twórczyni legendarnych „Kabarecików” - nie kryje, że bardzo jej brakuje telewizji. Gdyby jednak teraz zaproponowano jej powrót, zastanawiałaby się, czy przyjąć ofertę. „Tam już nikogo z moich przyjaciół nie ma” - stwierdziła niedawno.
Olga Lipińska, która przez pół wieku związana była z TVP, ciężko pracowała na opinię "żelaznej damy": "Kiedy reżyseruje Olga, aktor ze strachu zrobi wszystko" - powiedział o niej kiedyś Janusz Gajos, któremu pomogła, dając rolę w swoim "Kabareciku", wydostać się z szuflady z napisem: Janek Kos z "Czterech pancernych".
Na Woronicza do dziś krążą legendy o wyjątkowo ponoć trudnym charakterze reżyserki: "Pracują z nią wielkie gwiazdy, najlepsi autorzy tekstów i najwybitniejsi kompozytorzy. A ona podporządkowuje ich sobie w stopniu absolutnym" - napisał o Lipińskiej na łamach "Teledynastii. Od Klossa do Owsiaka" Witold Filler.
Wszyscy, którzy decydowali się na współpracę z Olgą Lipińską, doskonale wiedzieli, że wyciśnie z nich wszystkie soki. Zdarzało się, że nagranie kilku scen jednego odcinka programu "Właśnie leci kabarecik" trwało bez przerwy przez 40 godzin i nikt nie powiedział ani słowa.
Dziś 84-letnia Olga Lipińska śmieje się, gdy ktoś przypomina jej, że przed laty wszyscy się jej bali.
"Nie przesadzajmy... Czasem, jak tupałam i krzyczałam, to pękali ze śmiechu" - stwierdziła ostatnio w rozmowie z magazynem "Relaks".
Nieżyjący już Wojciech Pokora, który był jednym z ulubieńców Olgi, powiedział o niej w wywiadzie-rzece "Z Pokorą przez życie", że jest człowiekiem despotycznym, apodyktycznym, wymagającym i krzyczącym: "Ale ona wie, o co jej chodzi, ma wizję tego, co robi. To wielka zaleta u reżysera i wbrew pozorom nieczęsto spotykana" - opowiadał Krzysztofowi Pyzi.
Z kolei Jan Kobuszewski zapewniał, pytany o współpracę z Lipińską, że świetnie się z nią dogaduje: "Olga staruszkami nie pomiata, bo nie wypada" - żartował.
Praca była dla reżyserki zawsze najważniejsza. Mówiła, że to jej powołanie i że nie wyobraża sobie bez niej życia. To dlatego nie zdecydowała się na urodzenie dziecka: "Byłam tak zakochana w mojej pracy, że nie starczyłoby tej miłości i serca jeszcze dla dziecka. Za to całym sercem jestem po stronie zwierząt. Tak szczerze, to bardziej lubię zwierzęta niż ludzi" wyznała dziennikarce "Relaksu".
Olga Lipińska nie kryje, że w pracy bywała trudna, bo nie tolerowała niepunktualności, nie zgadzała się na robienie rozpraszających aktorów przerw, nie pozwalała jeść ani pić na planie, wpadała w furię, gdy coś działo się nie po jej myśli. Jeśli ktoś chciał ją rozjuszyć, wystarczy, że powiedział... "tego się nie da zrobić". Wtedy wybuchała.
Była tylko jedna osoba, której Lipińska wybaczała wszystko - jej mąż, dziennikarz radiowy przez wiele lat związany z "Trójką", Andrzej Wiktor Piotrowski. Szli razem przez życie przez prawie cztery dekady: "Był moim najlepszym wyborem życiowym" - powiedziała, gdy w 1996 roku została wdową.
Reżyserka wie, że praca zrujnowała jej życie osobiste. Nie żałuje jednak niczego, bo wystarczało jej, że mąż ją akceptował i że nigdy się przy nim nie nudziła: "Bywałam szczęśliwa, ale wiem to dopiero teraz" - powiedziała tygodnikowi "Świat i ludzie".
Na odejście z telewizji Olga Lipińska zdecydowała się po tym, jak zaproponowano jej, by zmieniła styl i robiła show z publicznością. Mówi, że jej szefowie wiedzieli, że nie zgodzi się na to, żeby uczyć amatorów, jak śpiewać, grać i zachowywać się przed kamerą.
Podziękowała, choć tak naprawdę to nie ona podjęła decyzję o rozstaniu z TVP: "Pozbyli się mnie" - powiedziała w wywiadzie. Po odejściu z TVP bardzo długo nie umiała znaleźć sobie miejsca. Uwielbiała pracę z kamerą.
"Jeśli miałam do wyboru realizację spektaklu w teatrze żywego planu i przedstawienie w telewizyjnym studiu, zawsze wybierałam telewizję" - wyznała na łamach "Angory".
"Przez kamerę oglądałam świat jak przez wyostrzone okulary" - powiedziała z kolei w rozmowie z "Relaksem".
Olga Lipińska ma za sobą kilka bardzo trudnych lat. Przygotowywała się do powrotu do reżyserowania spektakli teatralnych, kiedy wybuchła pandemia. Potem miała poważny wypadek, który cudem przeżyła. Dziś praktycznie nie wychodzi ze swojego mieszkania w bloku w stołecznym Wilanowie. Opuszcza je, tylko kiedy jedzie do domu na Mazurach, gdzie pisze obecnie książkę o... telewizji.
"Pracuję teraz w domu. Ale moim prawdziwym domem była telewizja. Żałuję, że odeszłam. Bardzo mi tego domu brakuje" - mówi.
Zobacz też:
Olga Lipińska czuła dumę z jednej rzeczy. Nie sprzedała się!