Olga Tokarczuk: Po Noblu pisarka nie może sama wychodzić z domu
Grzegorz Zygadło, mąż Olgi Tokarczuk (57 l.), wyjawił, jak zmieniła się codzienność jego znanej żony po otrzymaniu Literackiej Nagrody Nobla.
Pisarka jest piątą polską noblistką w dziedzinie literatury. Dyplom oraz złoty medal z rąk króla Karola XVI Gustawa odebrała 10 grudnia w Sztokholmie.
Podczas uroczystości towarzyszyli jej najbliżsi: syn Zbyszko z narzeczoną oraz mąż Grzegorz Zygadło, na co dzień pełniący funkcję sekretarza.
W wywiadzie dla magazynu "Zwierciadło" małżonek noblistki zdradza, że życie Olgi Tokarczuk po otrzymaniu nagrody diametralnie się zmieniło. Pisarka nie może już sama wybrać się na spacer czy po zakupy. Wszędzie bowiem ludzie czegoś od niej chcą, dotykają, przekraczając "nieprzekraczalne wręcz granice".
"Teraz tylko ja robię zakupy, ponieważ skala rozpoznawalności Olgi jest tak duża, że wiąże się dla niej z zagrożeniem" - mówi Grzegorz Zygadło na łamach "Zwierciadła".
"To nie znaczy, że ktoś chce ją rozszarpać, ale w ludziach nagle objawiła się potrzeba wręcz cielesnego z nią kontaktu, niektórzy usiłują przekroczyć pewną nieprzekraczalną w Europie granicę, czyli dotknąć Olgę, objąć, zbliżyć swoją twarz do jej twarzy. Wejście do sklepu oznacza prośby o autograf, wspólne zdjęcia. Czasem ktoś podchodzi, potrząsa nią i wyznaje: 'Jak ja panią kocham'. Po paru takich incydentach powiedzieliśmy 'dość'. Teraz każde wyjście Olgi z domu skrupulatnie przygotowujemy. Zastanawiamy się, jak tam dotrzeć i jak wrócić".
Pytany, czy stara się w jakiś sposób dorównać swojej znanej żonie, zaprzecza. "Gdybym chciał dorównać, musiałbym być wybitnym profesorem, teraz noblistą".
Podkreśla, że w relacji z Olgą "bezczelnie się z nią konfrontuje", nie zajmując "postawy hołdowniczej".
"Taka postawa, która jest według mnie rozsadnikiem kompleksów, wylęgarnią nieporozumień, pretensji, mniej lub bardziej ukrytych roszczeń, byłaby w gruncie rzeczy przeciwko Oldze" - mówi.
Dodaje, że ich małżeństwo bywa "włoskie", a kłótnie bardzo gwałtowne.