Reklama
Reklama

Olga Tokarczuk wywołała "turbo aferę" w sieci. "To głęboko pogardliwe"

Olga Tokarczuk (60 l.) wywołała "turbo aferę" w sieci po tym, jak przyznała, że nie chce, by jej książki "szły pod strzechy". Jej słowa zbulwersowały internetową feministkę Maję Staśko i prawicowych komentatorów, m.in. szefową "Wiadomości". Wsparcie Noblistce okazała Karolina Korwin-Piotrowska.

Olga Tokarczuk w zaskakujących słowach

Olga Tokarczuk wzięła udział w spotkaniu autorskim na organizowanym przez nią Festiwalu Góry Literatury. Tegoroczna edycja wydarzenia rozpoczęła się 13 lipca i potrwa do 21 lipca.

Podczas rozmowy z Jerzym Sosnowskim Tokarczuk zdobyła się na szczere wyznanie, które zabrzmiało dość kontrowersyjnie. Przyznała bowiem, że nie zależy jej, by jej książki trafiały "pod strzechy", bo literatura "nie jest dla idiotów".

Noblistka powątpiewała, że ludzie, którzy na co dzień nie obcują z literaturą, są w stanie nagle polubić jej twórczość.

Reklama

Oczywiście, nietrudno się domyślić, że słowa polskiej pisarki wzbudziły kontrowersje i wywołały falę hejtu.

Przy okazji warto przypomnieć, że w czerwcu 2021 roku internauci o skrajnie prawicowych poglądach zorganizowali akcję #OdeślijKsiążkęOldzeTokarczuk, w ramach której do Noblistki trafiło 31 egzemplarzy zniszczonych dzieł jej autorstwa.

Olga Tokarczuk krytykowana za swoje słowa

Słowa Tokarczuk nie przypadły do gustu Mai Staśko, dziennikarce i aktywistce. Kobieta nie zrozumiała wypowiedzi i zaczęła pouczać Noblistkę w swoim wpisie, licząc zapewne na medialny rozgłos.

"Tokarczuk nie chce, by jej książki trafiały pod strzechy, bo ona »nie pisze dla idiotów«. To jest podejście do ludzi, które zawsze mnie mierziło. Pod strzechami mieszkają idioci, którzy nie myślą i nie czują? Nie dość, że to nieprawdziwe, to jeszcze głęboko pogardliwe. Niestety" — oceniła Staśko.

Do słów Olgi Tokarczuk odniosła się także m.in. była szefowa "Wiadomości" Marzena Paczuska.

Głos w sprawie zabrali również inni pisarze. Niestety, najczęściej nie podzielają krytycznej opinii Tokarczuk.

"Od Olgi Tokarczuk dzieli mnie nie tylko przepaść mierzona w noblometrach, co najmniej kilkunastu książkach i kilkuset tysiącach sprzedanych egzemplarzy tychże. Dziś zrozumiałam, że dzielą mnie od niej także przekonania na temat misji literatury i sensu pisania. Ja chcę, aby moje książki trafiały pod strzechy i w ambicji tej nie dostrzegam chęci spoufalania się z tzw. prostym ludem, kalania literatury czy zuchwałej próby zacierania granic między tym, co »wysokie« a tym, co nieociosane i »niewyrobione«" — napisała na Facebooku Jagoda Ratajczak, autorka książki "Języczni. Co język robi naszej głowie".

Korwin-Piotrowska broni Tokarczuk

W obronie polskiej pisarki stanęła m.in. Karolina Korwin-Piotrowska. Dziennikarka przyznała, że opinia Noblistki sugeruje konkretną klasyfikację społeczeństwa, jednak zgodziła się z jej zdaniem.

Prawdą jest, że nie każdy lubi czytać książki, nie każdy to robi, jednak czy ze względu na to zasługuje na miano "idioty"?

Zobacz też:

Olga Tokarczuk zgarnie miliony. Jest decyzja ministerstwa

Olga Tokarczuk: Po Noblu pisarka nie może sama wychodzić z domu

Olga Tokarczuk pokazała, co "prawdziwi Polacy" zrobili z jej książkami. Wstyd!

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Olga Tokarczuk | Karolina Korwin-Piotrowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy