Opiekunka Villas: Dbałam o zdrowie pańci. Należy mi się jej majątek!
Elżbieta B. (53 l.) uznana została winną nieudzielenia pomocy Violetcie Villas. Straciła również dom, który diwa zapisała jej w testamencie. Kobieta nie godzi się jednak z wyrokiem sądu, i pyta, jakim prawem ma teraz zrezygnować z majątku?
Piosenkarka zmarła 5 grudnia 2011 roku. Miała złamanie szyjki kości udowej z przemieszczeniem oraz uraz klatki piersiowej. Dodatkowo chorowała na zapalenie płuc. Mimo to Elżbieta B. wezwała pogotowie dopiero kilkadziesiąt minut po zgonie artystki.
Sąd w Kłodzku uznał ją winną nieudzielenia diwie pomocy i skazał na 10 miesięcy więzienia, uniewinniając jednocześnie od zarzutu psychicznego znęcania się nad piosenkarką. Wcześniej B. pozbawiona została praw do zapuszczonej posiadłości w Lewinie Kłodzkim.
Na łamach "Faktu" zapowiada apelację, gdyż - jak mówi - "większość życia spędziła u boku pańci, wspierała ją, sprzątała dom, gotowała i... utrzymywała".
"Dbałam o jej zdrowie. Jakim prawem mam teraz z tego zrezygnować? Chyba powinnam coś dostać za te wszystkie lata? Ten majątek po prostu mi się należy!" - twierdzi.
Przypomnijmy, że w 2011 roku premier Donald Tusk przyznał Villas specjalną emerytyrę w wysokości 4 tys. złotych.
W 2004 roku syn diwy, Krzysztof Gospodarek, zapłacił za matkę zaległe składki w ZUS i wywalczył pierwsze świadczenia oraz ubezpieczenie zdrowotne.