Opole 2023. Doszło do skandalicznej wpadki. Jolanta Borusiewicz skomentowała własny "zgon"
Zaskakujące i niepokojące dla publiczności wydarzenie miało miejsce drugiego dnia opolskiego festiwalu, kiedy wśród wspomnień o nieżyjących artystach pojawiła się twarz Jolanty Borusewicz. Skandal wybuchł z prozaicznego, acz poważnego powodu: Borusiewicz jest wciąż wśród nas!
Jolanta Borusiewicz to artystka, która zadebiutowała na opolskiej scenie w 1968 roku. Rok później, za utwór "Hej, dzień się budzi", otrzymała prestiżową nagrodę Związku Polskich Autorów i Kompozytorów. Po raz ostatni występowała w Opolu w 1971 roku, kiedy to wystąpiła razem z Włodzimierzem Nahornym.
Znów zrobiło się o niej głośno z okazji tegorocznej edycji festiwalu, aczkolwiek z pewnością nie z takiego powodu, z jakiego by sobie tego życzyła.
Koncert "Czas ołowiu", to wydarzenie, które ma na celu oddać hołd polskim artystom, którzy już odeszli. Wśród uczestników koncertu znaleźli się tacy artyści jak Kuba Badach, Alicja Majewska, Justyna Steczkowska, Sławek Uniatowski i Piotr Cugowski. W trakcie koncertu, na ekranie za artystami wielokrotnie pojawiały się archiwalne zdjęcia i filmy ukazujące twórców, którzy odeszli na wieczny odpoczynek. Pomiędzy obrazami zmarłych artystów, pojawiła się twarz Jolanty Borusiewicz — znanej wokalistki, która, na szczęście dla nas wszystkich, wciąż żyje.
Portal Plejada skontaktował się z artystką i poprosił o komentarz w sprawie przypadkowego "wyprawienia jej na tamten świat". Borusewicz nie kryła swojego oburzenia, podsumowując całe zajście, a także wcześniejsze zachowanie organizatorów jako "wielki skandal".
"Sytuacji opolskiego skandalu nie da się opisać. Dowiedziałam się o moim "uśmierceniu" od zbulwersowanych fanów. Nie mam słów na to zajście. Dziwi mnie to, że organizatorzy i TVP nie zadali sobie nawet trudu, by sprawdzić, czyje zdjęcia zamieszczają w gronie tych, którzy odeszli. TVP nigdy nie kontaktowała się ze mną. A w Opolu, w którym wystąpiłam trzy razy i zostałam dwukrotnie nagrodzona, nie ma nawet po mnie śladu - wielu fanów o to się upominało i upomina. Podsumowując wszystko, odbieram to jako wielki skandal" - powiedziała Borusiewicz.
Stanowisko w sprawie Borusewicz musiał zająć Michał Bandurski reżyser Czasu ołowiu. Rozmawiając z dziennikarzami jednego z portali, przyznał, że jest mu bardzo przykro z zaistniałej sytuacji, nie powiedział jednak dokładnie, dlaczego miała ona miejsce.
"Taka pomyłka nie powinna się zdarzyć i jest mi strasznie przykro z tego powodu. Jako reżyser chciałbym przeprosić panią Jolantę Borusiewicz i ukłonić jej się nisko. Mam duży szacunek do niej i jej dorobku artystycznego. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, dlaczego tak się stało, bo to prozaiczna rzecz. Mam wrażenie, że zrobiliśmy bardzo ładny koncert i ta pomyłka nie powinna mieć miejsca" - powiedział w rozmowie z Plejadą Michał Bandurski reżyser Czasu ołowiu.
Zobacz też:
Rafał Brzozowski zaskoczył wyznaniem. Nadchodzą duże zmiany! "Zamykam stary rozdział"
Opole 2023. Wiadomo, które miejsce zajął Rafał Brzozowski w głosowaniu widzów