Oscary 2019: Paweł Pawlikowski przeszedł przez piekło. Takiego scenariusza nie przewidział
Niewiele osób wie, że słynny reżyser jest człowiekiem bardzo religijnym. Paweł Pawlikowski (61 l.) o relacji ze Stwórcą niechętnie opowiada. Modlitwa to dla niego intymna rozmowa z Bogiem.
Sporo w życiu przeszedł. Jako chłopiec bardzo cierpiał, gdy rozstali się jego rodzice. Czas dojrzewania naznaczyła olbrzymia tęsknota za ojczystym krajem. Kiedy był już dorosłym mężczyzną, doświadczył wielkiej straty - jego ukochana żona zmarła na nowotwór.
W najtrudniejszych chwilach reżyser szukał oparcia w religii. Wiarę w Boga przekazała mu mama, która sama wychowana została w tradycyjnym katolickim domu. Zadbała o to, żeby ochrzcić syna. Jego tata - lekarz, ateista, pozwalał Pawłowi iść drogą wiary.
Małżeństwo rodziców reżysera rozpadło się, gdy był chłopcem. W 1968 roku jego ojciec wyjechał z kraju i zamieszkał w Niemczech. Niedługo później mama postanowiła wyemigrować do Wielkiej Brytanii. Piętnastoletni chłopiec nie zdawał sobie sprawy, że opuszczają Polskę na stałe. Cieszył się, że zobaczy Londyn. Bardzo źle znosił życie na obczyźnie - nie znał angielskiego, brakowało mu kolegów i pierwszej młodzieńczej miłości.
Czuł się wyrwany z korzeniami. Skomplikowana relacja jego rodziców, którzy rozstawali się i do siebie wracali, stała się potem inspiracją do nakręcenia "Zimnej wojny".
- Nie było mu łatwo - zdradza jego przyjaciel Cezary Harasimowicz w rozmowie z TVN24. - Krążył między mamą i ojcem, między Wielką Brytanią a Niemcami, potem także Włochami.
Pawlikowski wspominał potem, że jego ojciec bardzo tęsknił za Polską. Podczas jednej z wizyt przybliżył mu tragiczną rodzinną historię - powiedział mu, że jego babcia zginęła w Auschwitz.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Paweł studiował literaturę i filozofię, zapisał się na warsztaty filmowe w Oksfordzie. Wkrótce zakochał się bez pamięci w pięknej pianistce, Rosjance.
- Spotkałem kobietę, o której pomyślałem od razu, że jest miłością mojego życia - wspominał. Para wzięła ślub, przyszły na świat dzieci - Wiktor i Maria. Pawlikowski przez lata pracował dla BBC, realizując obsypywane laurami dokumenty. Zaczął też kręcić filmy fabularne.
Jego obraz "Lato miłości" z Emily Blunt otrzymał prestiżową nagrodę BAFTA. Był w szczytowej zawodowej formie, gdy w 2006 roku u jego żony wykryto nowotwór w ostatnim stadium. Wtedy postanowił porzucić pracę. Poświęcił się ukochanej i dwójce pociech.
- To była bardzo prosta decyzja. Moja żona nie miała żadnej rodziny w Anglii. Dzieci były młode - 15 i 13 lat - i to była wielka katastrofa dla nas wszystkich - wyznał.
- Wolałem się nią opiekować, niż być na planie. Wybrałem życie, nie sztukę. Kariera nigdy nie była dla mnie najistotniejsza. Ważniejsze, żeby moje dzieci czuły zaangażowanie, bliskość, żeby wiedziały, na czym mi naprawdę zależy.
Kiedy jego żona zmarła, bardzo cierpiał. Ukojenia szukał w świątyni, spędzając długie godziny na modlitwie i rozmowach z duchownymi.
- Wiara, msze u dominikanów w Oksfordzie, w których regularnie uczestniczył, były dla niego w najtrudniejszych chwilach wielkim wsparciem, doświadczał prawdziwego poczucia wspólnoty, co było dla niego ważne - opowiada Harasimowicz.
Pawlikowski po śmierci żony długo był w żałobie. Nie próbował na nowo ułożyć sobie życia. Kiedy więc na festiwalu w Cannes u boku reżysera pojawiła się Małgorzata Bela (41 l.), nikt nie podejrzewał, że łączy ich coś więcej niż wspólna praca.
W 2017 roku świat show-biznesu zaskoczyła wiadomość - reżyser wziął ślub z aktorką i modelką. - Wszyscy dowiedzieliśmy się po fakcie - śmieje się Cezary Harasimowicz. Nie jest tajemnicą, że reżyserowi zależało, żeby sformalizować związek z ukochaną. Dziś twórca "Zimnej wojny" jest wdzięczny Opatrzności, że jego życie na nowo nabrało sensu:
- Jestem szczęśliwy, bo mam dzieci, które wyszły na ludzi, zrobiłem kilka filmów, które zostaną. I po raz pierwszy od dawna czuję, że jestem na właściwym miejscu, z właściwą osobą - wyznał Paweł Pawlikowski.