Oskarżony syn Elżbiety II w ogromnych kłopotach! Chodzi o spadek po królowej
Od kilku dni w mediach jest coraz głośniej na temat księcia Andrzeja, który będzie musiał nieco przystopować ze swoimi wydatkami. Mężczyzna nie reprezentuje już monarchii i nie ma również prawa do dotacji z suwerennego grantu. Według informacji, które pojawiają się w brytyjskiej prasie, Andrzej jest z tego powodu w rozsypce.
Książę Andrzej ma nie lada problem. Od 2019 roku mężczyzna nie reprezentuje już brytyjskiej monarchii, a wszystko to z powodu licznych skandali, w które był zamieszany. W dodatku kilka lat później stracił też ochronę policyjną finansowaną z budżetu państwa. W kwietniu 2023 roku zostanie z kolei pozbawiony dotacji na utrzymanie Royal Lodge.
Zobacz też: Karol III wyzbył się sentymentów. Bez ceregieli rozprawił się z buńczucznym bratem!
Bez wątpienia książę Andrzej nie jest zadowolony z takiego obrotu spraw. W lutym tego roku usłyszał, że będzie musiał wyprowadzić się ze swojej rezydencji. W dodatku składanie przez niego prośby o przywrócenie do reprezentowania rodziny zostały odrzucone. W brytyjskich mediach pojawiły się również pogłoski na temat tego, że Karol III nie podzieli się z nim spadkiem po ich matce.
Według doniesień zagranicznej pracy król Karol III stał się jedynym spadkobiercą majątku po królowej Elżbiecie II. Wszystko za sprawą ustawy z 1993 roku, w której widnieje informacja o tym, iż nie płaci się podatku spadkowego od aktywów przechodzących z jednego suwerena na drugiego.
Majątek królowej Elżbiety II został oszacowany na ponad 800 milionów dolarów. Przez lata przechodził on z monarchy na monarchę. Wszystko przez wzgląd na podatki. To właśnie dlatego pozostałe dzieci zmarłej królowej nic nie otrzymają. Okazuje się, że książę Andrzej zdawał sobie z tego sprawę.
"Nie ma absolutnie żadnego powodu, by Andrzej oczekiwał pieniędzy z majątku matki. Wiedział aż za dobrze, że uchwalono ustawodawstwo, aby uniknąć paraliżujących podatków spadkowych" - mówił Christopher Andersen w rozmowie z Fox News Digital. Wcześniej mógł jednak liczyć na inne rodzaje finansowego wsparcia, a teraz je potracił.
Książę Andrzej aż do głośnego skandalu otrzymywał dotację z suwerennego grantu jako pracujący członek rodziny królewskiej. Kiedy media obiegła wieść o rzekomej napaści seksualnej, której miał się dopuścił na nieletniej, to świadczenie zostało mu odebrane.
"Andrzej jest w rozpaczy. Nie miał pojęcia, co go czeka. Nie wie, co robić. Iść pokornie do starszego brata, żeby utrzymać dach nad głową?" - powiedział "Daily Mail" dobrze rozeznany w sprawach royalsów informator.
Kłopoty księcia Andrzeja zaczęły się, kiedy aresztowano Jeffreya Epsteina. W 2019 roku finansista został oskarżony o handel ludźmi, a także o przymuszanie nieletnich do czynności seksualnych na organizowanych przez siebie orgiach. Mężczyzna na przesłuchaniu wyjawił, że brał w nich udział również książę Andrzej. W 2021 roku Virginia Giuffre postanowiła pozwać księcia i oskarżyć go o wykorzystywanie seksualne.
Według jej zeznań Andrzej miał dopuścić się tego kilkukrotnie. Doszło do tego w apartamencie Epsteina na Manhattanie, na jego prywatnej wyspie oraz w londyńskim mieszkaniu Ghislaine Maxwell. Andrzej nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.
Książę Andrzej został pozbawiony tytułów królewskich oraz wojskowych. W 2022 roku strony sporu podpisały ugodę. Nie wiadomo jednak, ile Andrzej musiał zapłacić Giuffre.
Zobacz też:
Król Karol III otwarcie przyznał się do zdrad. Jego spowiedź nagrano dwa razy
William i Kate wolą skompromitowanego Andrzeja od Meghan i Harry'ego? Szokujące doniesienia eksperta
Król Karol rozpoczął porządki znienawidzonego zamku. Wszystko po to, żeby uciec przed Camillą!