Ostałowska zniknęła bez słowa
Dominika Ostałowska niedawno wyjechała bez słowa wyjaśnienia na dwa tygodnie, zostawiwszy 9-letniego syna pod opieką byłego męża. Nikt nie mógł się z nią skontaktować.
- Przez całe lata byłam na wiele rzeczy zamknięta. Czułam się z tym bezpiecznie. Teraz chcę to zmienić - powiedziała Dominika Ostałowska kilka lat temu w jednym z wywiadów. Jak powiedziała, tak też zrobiła.
Przez romans z Mariuszem Malcem życie aktorki wywróciło się do góry nogami. Dla niego zostawiła nie tylko Huberta Zduniaka, ale i nową miłość - Grzegorza Małeckiego, kolegę z serialu "M jak miłość". I choć wydawałoby się, że ostatnio ułożyła sobie życie i powróciła do stabilizacji, okazuje się, że Dominika ani o tym myśli.
- Ona znów przeżywa drugą młodość. Jakby coś w nią wstąpiło - zdradza znajomy Zduniaka i dodaje, że ostatnio na przykład zniknęła bez słowa, zostawiając 9-letniego syna Huberta juniora pod opieką byłego męża.
- Miała coś załatwić w weekend i wyjechać na góra dwa dni, a tymczasem nie było jej dwa tygodnie - opowiada wzburzony. - Nie odbierała telefonów od nikogo, nawet od własnego dziecka! Wszyscy się o nią martwili, bo nikt nie wiedział, gdzie ona się podziewa - mówi.
- Tak naprawdę nadal nie wiadomo, co się z nią wtedy działo. Hubert był wkurzony, bo synek bardzo się o nią martwił, a ona po powrocie ani myślała, żeby się wytłumaczyć - mówi dawna znajoma pary. - Zabrała dziecko po dwóch tygodniach jakby nigdy nic i nie rozumiała, dlaczego Hubert jest na nią zły. Przecież jest "dorosła i jej wolno" - opowiada.
- Próbowaliśmy się dowiedzieć, co przez ten czas robiła, nie dlatego że byliśmy ciekawi, tylko się o nią martwiliśmy - kontynuuje ten wątek znajoma. - Pewne jest tylko, że zjawiła się w pracy w poniedziałek, 13 czerwca - kończy.
- To by się zgadzało, bo dziecko odebrała dzień wcześniej - zdradza przyjaciel Zduniaka. - Nie wiem, czy wcześniej była w Warszawie, czy gdzieś wyjechała. Niby jak oddawała syna Hubertowi to mówiła, że ma coś do załatwienia poza miastem, ale jak naprawdę było, to Bóg raczy wiedzieć. Nie zdziwiłbym się, gdyby ten czas spędziła z kimś. Ostatnio miała trochę tych facetów - bulwersuje się kolega byłego męża Ostałowskiej.
- Dominika na pewno wie, co robi - mówi znajoma aktorki i dodaje: - Wątpię, by zniknęła na dwa tygodnie bez słowa. Nie wiem, co powiedziała Hubertowi, ale na pewno musiał coś źle zrozumieć. Która matka pozwoliłaby, aby jej dziecko nie wiedziało, gdzie się podziewa i martwiło się o nią przez dwa tygodnie? Żadna! - stwierdza oburzona koleżanka aktorki.
- To klasyczny syndrom rozwódki. Kobieta 40-letnia, której długotrwały związek się zakończył, często postanawia zasmakować życia i żyje tak, jakby miała znowu 20 lat - stwierdza znany psycholog, który chce pozostać anonimowy.
- Mam nadzieję, że się jednak nad sobą poważnie zastanowi i opamięta - podsumowuje znajomy Zduniaka.