Ostatnie słowa Krzysztofa Krawczyka do żony. Łzy same napływają do oczu!
Trudno uwierzyć, że Krzysztof Krawczyk (†74 l.) nie żyje. Artysta zmarł w łódzkim szpitalu 5 kwietnia. Teraz menedżer Krawczyka powiedział, jak brzmiało pożegnanie piosenkarza z żoną. Te słowa łapią za serce...
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Krawczyk poznał swoją ukochaną Ewę w barze "Cisza Leśna". Muzyk (posłuchaj!) grał tam koncert, a Ewa była kelnerką. Nic nie wskazywało na to, że zakochają się w sobie. Dzieliło ich bowiem aż trzynaście lat!
"Nigdy nie byłam jego fanką. W telewizorze wydawał się gruby, mały, no i tak jakoś jedno oko miał dziwne, wyglądało jak sztuczne. Ale jak zobaczyłam go na żywo, pomyślałam: "Co za ciacho. I jak śpiewa!" - wspomina słowa Ewy "Super Express".
Zakochani pobrali się po trzech latach znajomości. Najpierw złożyli przysięgę w Stanach Zjednoczonych, ale gdy ślub okazał się nieważny w Polsce - pobrali się i w kraju. Ich trzeci ślub, kościelny odbył się w Warszawie w 1988 roku.
Kilka tygodni temu media obiegła wstrząsająca informacja! Krzysztof Krawczyk trafił do szpitala z powodu zakażenia koronawirusem. Wszystko zmierzało jednak ku dobremu, ponieważ muzyk święta spędził już w domu.
Niestety jego stan dramatycznie się pogorszył, a muzyk zasłabł. Krawczyk od razu trafił do łódzkiego szpitala, niestety lekarzom nie udało się go uratować.
Wieloletni przyjaciel gwiazdy i menedżer Andrzej Kosmala zdradził tabloidowi, jakie były ostatnie słowa Krawczyka do ukochanej Ewy.
"Krzysztof tracił przytomność. Z minuty na minutę było coraz gorzej. Zdążył jednak pożegnać się z Ewą. Ostatnie słowa, jakie do niej powiedział, to ‘Moja kochana laleczko’" - powiedział Kosmala w "Super Expressie".
"Fakt" donosi, że pogrzeb Krzysztofa Krawczyka odbędzie się pod koniec tego tygodnia, a msza zostanie odprawiona w bazylice archikatedralnej w Łodzi.
Artysta spocznie na cmentarzu w Grotnikach, a ceremonia najprawdopodobniej będzie miała charakter państwowy.