"Oszust z Tindera". Niedoszła ofiara mówi, co ją zaniepokoiło
Valeria Calpanchay, która z Simonem Levievem poznała się poprzez popularną aplikację randkową, nie zdecydowała się na drugie spotkanie. Podejrzane wydało jej się epatowanie przez mężczyznę bogactwem. Pożegnalny sms był wyjątkowo gorzki.
Simon Leviev (naprawdę nazywa się Shimon Hayut) stał się z dnia na dzień rozpoznawalny dzięki dokumentowi "Oszust z Tindera", który pokazał Netflix.
Mężczyzna rozkochiwał w sobie kobiety, po czym podstępnie prosił je, by przelewały mu duże kwoty pieniędzy, oddawały oszczędności życia czy zaciągały kredyty, za które on "podrywał" kolejne ofiary. Niestety, nigdy nie odpowiedział przed sądem za wyłudzenia. Zaledwie po pięciu miesiącach więzienia wyszedł na wolność.
Jak się okazuje, nie wszystkie dziewczyny uległy przystojnemu oszustowi.
"Daily Mirror" dotarł do jednej z niedoszłych ofiar bawidawka - Valerii Calpanchay. Kobieta w 2018 roku umówiła się z Simonem Levievem na randkę, jednak nie wpadła w jego sidła. Znajomość zakończyła się już po pierwszym spotkaniu. Co poszło nie tak?
Ich znajomość przeniosła się na WhatsAppa (tak jak i innych dziewczyn), jednak podejrzenia Valerii wzbudził fakt, że Simon Leviev na każdym kroku epatuje swoimi pieniędzmi.
Simon zabrał ją na kawę, jednak po 5 minutach opuścili lokal, gdyż nie spodobało mu się... menu. Później poszli do sklepu z drogimi cygarami, a na koniec do kawiarni w centrum handlowym. Oszust ponoć mówił głównie o sobie, nie zdradzając żadnych istotnych informacji o swoim pochodzeniu. Miał również przy sobie dwa telefony i prowadził "dziwne rozmowy" na temat wielomilionowych transakcji. To również wydało się dziewczynie niepokojące. Do tego miał się chwalić dużym wzięciem na Tinderze i pokazywać Valerii zdjęcia innych dziewczyn, przechwalając się, że do niego piszą.
Wieczorem oszust zaprosił ją jeszcze na imprezę, jednak odmówiła. Kładła się już spać, była w piżamie i nie miała ochoty na długie przygotowania i nocne harce. Dostała od niego chłodną informację zwrotną.
