Oto co postanowił sąd. Już wszystko jasne! Pieńkowska mogła liczyć na Giertycha
Jolanta Pieńkowska (58 l.) wygrała w sądzie z "Super Expressem" - spółka musi teraz zamieścić przeprosiny dla dziennikarki oraz wpłacić 50 tysięcy złotych na rzecz WOŚP. Pieńkowską reprezentował w sądzie były wicepremier i minister edukacji, Roman Giertych. O co poszło?
Jolanta Pieńkowska od lat pracuje w mediach jako dziennikarka. Nie wszyscy wiedzą, że jest również absolwentką wydziału aktorskiego i na początku kariery pracowała jako... stewardesa.
Pieńkowska zaczynała na antenie Telewizji Polskiej, a później przez niemal dekadę prowadziła program śniadaniowy "Dzień Dobry TVN". Później była odpowiedzialna za talk-show "Miasto Kobiet" na antenie TVN Style. Dzisiaj Jolanta spełnia się jako prowadząca "Fakty po południu" w TVN24.
Pod koniec 2018 roku tajemniczo zniknęła z anteny i wystąpiła o urlop z przyczyn osobistych. Jej nieobecność trwała niemal rok i mocno zaniepokoiła widzów stacji.
Spekulowano, że nagła decyzja była spowodowana aferą wokół jej męża, Leszka Czarneckiego, którego majątek w 2008 roku "Forbes" oszacował na blisko 6,4 miliarda złotych.
W marcu 2019 roku "Super Express" opublikował artykuł, w którym, powołując się na "Puls Biznesu" stwierdził, że Pieńkowska uczestniczyła w ucieczce Czarneckiego za granicę i... ukryła męża w bagażniku samochodu. Tytuł tekstu brzmiał: "Brawurowa akcja Jolanty Pieńkowskiej. Ukryła męża w bagażniku przed służbami".
W sprawie przeciwko wydawcy reprezentował dziennikarkę adwokat, Roman Giertych. Były wicepremier i minister edukacji poinformował na Twitterze, że proces zakończył się pomyślnie. Teraz spółka Time musi zamieścić przeprosiny dla dziennikarki na pierwszej stronie oraz wpłacić 50 tysięcy złotych na rzecz WOŚP.