Oto prawda o małżeństwie Joanny Moro. "Wszyscy o wszystkich wiedzą wszystko"
Joanna Moro miała niespełna 19 lat, gdy opuściła rodzinne Wilno, by studiować aktorstwo w Warszawie. Wkrótce po przeprowadzce do Polski poznała świeżo wtedy upieczonego absolwenta politechniki, który też – jak ona – urodził się i wychował na Litwie. Aktorka i Mirosław Szpilewski niedawno świętowali 15. rocznicę ślubu. Mało kto zna historię ich związku...
Gdy Joanna Moro zobaczyła swoje nazwisko na liście przyjętych na wydział aktorski warszawskiej Akademii Teatralnej, poczuła się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Do pełni szczęścia brakowało jej tylko kogoś, z kim mogłaby dzielić się swoimi radościami. Na mężczyznę, który okazał się miłością jej życia, przyszło jej poczekać ponad dwa lata.
Pewnego dnia, a była już wtedy na drugim roku studiów, Joanna Moro wybrała się z koleżanką do Teatru Rozmaitości na "Makbetha" w reżyserii Grzegorza Jarzyny. W czasie przerwy dostrzegła w foyer swoją nauczycielkę z podstawówki, którą na spektakl zabrał mieszkający od kilku lat w Polsce syn - młody inżynier, Mirosław Szpilewski.
Joanna podeszła, by się przywitać. Okazało się, że była nauczycielka doskonale ją pamięta, a w dodatku dokładnie wie, co u niej słychać.
"Wilno jest małe, wszyscy o wszystkich wiedzą wszystko. Mama Mirka wiedziała, że studiuję aktorstwo i była ze mnie, jako swej uczennicy, bardzo duma" - opowiadała w rozmowie z "Galą", wspominając początki swego związku ze Szpilewskim.
"Poprosiła Mirka, który zdążył się już na dobre zadomowić w Warszawie, żeby się mną zaopiekował. I się zaopiekował" - powiedziała, dodając, że musiało jednak minąć kilka miesięcy od tego spotkania, by spojrzała na Mirosława łaskawym okiem i pozwoliła mu zaprosić się na randkę. "To nie była, przynajmniej z mojej strony, miłość od pierwszego wejrzenia" - stwierdziła na łamach "Show".
Mirosław Szpilewski nieco inaczej pamięta początki ich wzajemnej fascynacji. W jednym z wywiadów wyznał, że Joanna zrobiła na nim piorunujące wrażenie już podczas pierwszej rozmowy i że natychmiast się w niej zakochał. Po spektaklu zaproponował, że odwiezie ją do domu i poprosił o numer telefonu. Gdy po paru dniach zadzwonił, nie mogła rozmawiać. Pomyślał, że nie ma u niej szans. Przez trzy miesiące zastanawiał się, czy powinien znów siędo niej odezwać. W końcu zdecydował się zadzwonić ponownie. Udało mu się właśnie zdobyć bilety na koncert Stinga, więc poprosił Joannę, żeby z nim poszła.
"Po koncercie pojechaliśmy do niego na herbatę. I tak się zaczęła nasza historia. Ujął mnie powagą i inteligencją, a że wydał mi się też bardzo przystojny, po pewnym czasie odwzajemniłam jego uczucie" - wspominała aktorka w rozmowie z "Grazią".
Joanna Moro nie kryje, że tak naprawdę straciła głowę dla Mirosława dopiero wtedy, gdy dowiedziała się, że uwielbia tańczyć salsę, która jest jej ukochanym tańcem. "Wtedy już byłam pewna, że to facet dla mnie" - żartuje.
Choć po paru miesiącach znajomości wiedzieli już, że chcą spędzić ze sobą resztę życia, postanowili poczekać ze ślubem do czasu, gdy Joanna będzie już po studiach. W końcu - w samym środku lata 2008 roku - powiedzieli sobie "tak" podczas uroczystego nabożeństwa w kościele pod wezwaniem Piotra i Pawła w Wilnie. Dwa lata później powitali na świecie Mikołaja, a po kolejnych dwóch cieszyli się z narodzin Jeremiasza. Synowie stali się dla nich najważniejsi, ale Joanna nie przestała marzyć o córce.
"Miłości macierzyńskiej starczy mi jeszcze na dość sporą gromadkę. Moi chłopcy są dla mnie całym światem, ale z dziewczynką też na pewno znalazłabym wspólny język" - zwierzała się dziennikarce "Show", nie przypuszczając, że kilka miesięcy później na świecie pojawi się Ewa.
30 stycznia 2020 roku aktorka opublikowała w sieci zdjęcie z córką. "Już jest z nami. Nasza Kochana Kruszynka, Nasza Miłość i Wielka Radość!" - napisała. Dziś Joanna Moro mówi, że Ewa to jej szczęście, jej siła i jej mały motorek do działania.
Mirosław Szpilewski uważa żonę za idealną mamę. Uwielbia obserwować, jak Joanna zajmuje się ich najmłodszą pociechą, jest szczęśliwy, widząc, że ma doskonały kontakt z synami. Czasem tylko musi interweniować, gdy chłopcy dają mamie za bardzo popalić. Aktorka żartuje, że ma w domu dwa kochane łobuziaki, które potrafią - mają to po niej - bawić się do upadłego.
"Asia jest troszkę szalona. Ja z kolei jestem uosobieniem spokoju, więc dobrze się uzupełniamy" - powiedział Mirosław Szpilewski w programie "Uwaga. Kulisy sławy" poświęconym jego żonie."Mirek ma dużo cierpliwości do synów" - stwierdziła aktorka w wywiadzie dla "Show".
Kiedy Joanna Moro pracowała na planie serialu "Anna German", a potem znów wyjechała do Rosji, by kręcić "Taliankę", to właśnie na jej męża spadły wszystkie obowiązki związane z prowadzeniem domu i opieką nad chłopcami. Po powrocie do Polski obiecała mu, że już nigdy ich nie zostawi i, przynajmniej na razie, słowa dotrzymuje.
"Wiem, że nigdy nie odzyskam tamtych chwil spędzonych na planach seriali zamiast z dziećmi. Wiem, że dzieci po prostu potrzebują mnie, mojej miłości, wsparcia i wiary w ich umiejętności i wybory" - powiedziała w "Uwadze. Kulisach sławy".
Joanna Moro i Mirosław Szpilewski przynajmniej dwa razy w roku - w Wielkanoc i w czasie wakacji - odwiedzają rodzinne Wilno. Mikołaj i Jeremiasz uwielbiają lato na Litwie. W Warszawie są - jak żartuje aktorka - prawdziwymi mieszczuchami, a w Wilnie stają się miłośnikami komarów, pokrzyw i dzikich chaszczy.
"Tam się hartują, wyrabiają w sobie waleczność. Oczywiście pod czujnym okiem taty" - twierdzi. Oboje - Joanna i Mirosław - pytani, czy rozważają powrót w rodzinne strony na stałe, twierdzą, że ich miejsce od dawna jest w Polsce.
"Jesteśmy Polakami osadzonymi tutaj. Polskość zawsze była w naszych sercach. Chcemy, żeby nasi synowie i córka swój dom kojarzyły z Polską, żeby kiedyś, jak już dorosną, traktowały swój kraj jak ostoję, do której mogą wracać nawet z najdalszych zakątków świata" - zadeklarowała aktorka w programie TVN.
Źródła:
1. Wywiady z J. Moro: "Grazia" (kwiecień 2013), "Gala" (październik 2016), "Olivia" (maj 2017), "Show" (lipiec 2019)
2. Artykuł "Niezwykłe koleje miłości: Joanna Moro i Mirosław Szpilewski", "Rewia" (listopad 2020)
3. Program "Uwaga. Kulisy sławy Joanny Moro", TVN (lipiec 2020)
Zobacz też:
Joanna Moro zamieszka w domu Koroniewskiej? "Nie miałabym nerwów budować"
Te gwiazdy wiedzą, jak nosić bluzki bez stanika. Poznaj ich triki
Joanna Moro topless na plaży pełnej ludzi. Zdjęła stanik przy wszystkich. "Kobieto ogarnij się"