Otylia Jędrzejczak: Ślubu nie będzie!
Długo przechodziła traumę po śmierci brata. W zeszłym roku Otylia Jędrzejczak (36 l.) wydała biografię, która zamknęła etap w jej życiu. Dziś skupia się na rodzinie. W rozmowie z "Na Żywo" opowiada o życiu w czasie pandemii i wyjawia, czy zamierza pobrać się ze swoim partnerem...
Na Żywo: Jak pani sobie radzi w izolacji spowodowanej pandemią?
Otylia Jędrzejczak: Wyjechałam z dziećmi i partnerem do moich rodziców, którzy mają duży ogród. A w nim jest co robić. Trzeba zasiać nasiona, coś poprzesadzać, więc ten czas mija na pracach, których nigdy nie wykonywałam. Dzieci też są na powietrzu, bo jest dużo przestrzeni.
Dziadkowie pewnie się z tego cieszą?
- Rzadko ich odwiedzaliśmy, więc teraz mają szansę pobyć z wnukami na co dzień i są bardzo zadowoleni. Moi rodzice mieszkają nie tak daleko, bo w województwie kujawsko-pomorskim, więc jak czegoś potrzebujemy z domu, to narzeczony bez problemu podjeżdża – niecałe 200 kilometrów od Warszawy.
Ale przez jakiś czas mieszkaliście w Krakowie?
- Tylko w czasie, gdy miała się urodzić Marcelinka. Później wróciliśmy do stolicy. Mam w Krakowie najlepszą doktor Martę Żabińską, i położną, panią Danusię ze szpitala przy Siemiradzkiego. W sporcie nauczyłam się, że zwycięskiej ekipy się nie zmienia. Dlatego tam także przyszedł na świat nasz Grześ.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Kiedyś marzyła pani o trójce dzieci. Te plany są nadal aktualne?
- Punkt widzenia się zmienia i teraz skupiamy się na tej dwójce, którą już mamy. Ale zobaczymy, co się wydarzy w przyszłości...
Uczy już pani córkę pływać?
- Uwielbia wodę, ale od nauki są instruktorzy. Osoba z zewnątrz może więcej wyegzekwować, bo rodzic ma inne podejście. Bywa tak, że dziecko skupia się na tym, żeby zadowolić mamę, a nie na ćwiczeniach, które powinno wykonywać na pływalni. Instruktorzy w mojej Akademii są przeze mnie sprawdzeni, dlatego wiem, że moja Marcelinka będzie w doskonałych rękach.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Czy Grześ wymaga od pani większej uwagi niż córka, gdy była w jego wieku?
- Przy jednym dziecku człowiek skupia się tylko na nim. A jak pojawia się drugie, wydaje się, że ono wymaga więcej uwagi rodziców. Jak każdy maluszek, Grześ na tym etapie życia potrzebuje bliskości mamy. Ale tak naprawdę – nie mogę narzekać na swoje dzieci.
Ma pani z partnerem dwie pociechy. Myślicie o ślubie?
- Na razie ślubu nie będzie. Nie wykluczam tego, ale teraz nie jest nam bardzo potrzebny. Gdy będziemy mieli czas i poczujemy, że to ten moment, wtedy go weźmiemy – dla dzieci, dla siebie...
***
Lena Jaret