Otylia podniosła się po dramacie
Po śmierci brata Otylia Jędrzejczak (28 l.) zerwała z show-biznesem, za co spadła na nią fala krytyki.
Pływaczka w Hiszpanii przygotowuje się do startu w londyńskiej olimpiadzie. Wykonując morderczą pracę, ma nadzieję, że Polski Komitet Olimpijski przymknie oko na jej wyniki i pozwoli startować.
"Nie pływam, żeby udowodnić innym: 'jestem najlepsza', ale po to, by pokonać własne granice, pokazać, że nawet gdy życie kopnie cię w tyłek, gdy się uprzesz, możesz wszystko" - mówiła Otylia w wywiadzie dla "Twojego Stylu".
"Chciałabym zakończyć karierę jak Adam Małysz. Z trofeum w ręku" - podkreślała.
Życie Jędrzejczak było pasmem sukcesów. W swoim popisowym stylu motylkowym ustanawiała rekordy świata, zdobywała medale olimpijskie. Los odwrócił się 1 października 2005 r. Prowadząc samochód, spowodowała wypadek, w którym zginął jej 19-letni brat Szymon.
"W życiu chciałabym cofnąć tylko jeden dzień" - mówi. Dodaje, że wiele lat myślała, iż nie zasługuje już na nic dobrego. "Kamienowałam samą siebie" - opowiada o żalu, który koiła 6 długich lat. Nawet pływanie przestało ją cieszyć. Na olimpiadzie w Pekinie była poza podium.
"Czułam przesyt i nie miałam ochoty wchodzić do basenu" - zdradza kulisy rozstania ze sportem. Zapomnienie miał jej przynieść romans ze światem show-biznesu. Wystąpiła w "Tańcu z gwiazdami", mimo braku talentu wokalnego nagrała piosenkę, brylowała na bankietach. Plotkowano, że zagra w serialu.
"Życie bez sportu, bez katorżniczych treningów wydawało mi się luksusem" - mówi. "Mogłam pospać, zamiast na basen pójść do przyjaciół, wieczorem napić się wina jak normalny człowiek".
Otrzeźwienie przyszło nieoczekiwanie i było dla Otylii szokiem. "Zaczepiły mnie dwie dziewczynki, jedna poprosiła o autograf i powiedziała do drugiej: 'To ta pani, która występowała w Tańcu z gwiazdami'". Te słowa podziałały jak kopniak. Poczuła, że zaprzepaszcza to, na co tak ciężko pracowała.
Wróciła do treningów, rezygnując z blasku fleszy i życia prywatnego. Pływając, marzy o miłości, wtedy treningi mijają szybciej... "Tworzę w głowie prawdziwe harlequiny!" - śmieje się Otylia. "Wyobrażam sobie codzienne szczęśliwe życie dwójki ludzi w związku. Widzę, jak wstają rano, on szykuje się do pracy, daje jej buziaka, mówi: 'Nie spóźnij się na trening'".
Motylek znów rozwinął skrzydła i wierzy, że doleci tam, gdzie chce. "Jestem szczęśliwa i daję sobie prawo do szczęścia" - mówi. A gdy zaczyna myśleć inaczej, wskakuje do basenu...
Monika Galicka
(26/2012)