Paris walczy z kryzysem
Dziedziczka hotelarskiej fortuny Paris Hilton zaszalała ostatnio w australijskich sklepach. Jak tłumaczy - ratowała gospodarkę w kryzysie.
27-latka, która przyleciała do Sydney, aby poprowadzić sylwestrowe przyjęcie, naraziła się na krytykę, gdyż wydała 3,8 tys. dolarów w ciągu 40 minut.
Rozrzutność wypomniały jej lokalne organizacje charytatywne. Hilton broni się. "Jestem w Australii i uważam, że ważne jest wspomaganie gospodarki zarówno tutaj, jak i na świecie" - przekonywała Hilton reporterów.
"I co jest złego w zakupach. Jest sylwester, potrzebowałam sukienki" - dodaje.
Nawet premier Julia Gillard zapytana o wydatki Hilton powiedziała, że dzięki dziedziczce będzie można się spodziewać wzmożonej zakupowej turystyki. Hilton uznała tę wypowiedź za "uroczą".
Za swój udział w przyjęciu Hilton dostanie 100 tys. dolarów australijskich.