Partnerka Tomasza Komendy ujawnia szokujące szczegóły z ich wspólnego życia. "Sąsiedzi wszystko słyszeli"
Partnerka Tomasz Komendy (46 l.), Anna Walter (36 l.) postanowiła w specjalnym oświadczeniu dookreślić kilka kwestii, które, jej zdaniem, niewystarczająco wybrzmiały w udzielonym "Super Expressowi" wywiadzie. Ujawniła między innymi, co działo się w ich domu, gdy wszyscy byli przekonani, że budują szczęśliwą rodzinę…
16 maja minie pięć lat, dokąd Sąd Najwyższy uwolnił Tomasza Komendę od zarzutu zabójstwa 15-letniej Małgosi Kwiatkowskiej w 1999 roku, przyznając tym samym, że mężczyzna został niesłusznie skazany i przez błędy popełnione w trakcie śledztwa, zmarnował większość życia w więzieniu.
Kiedy do niego trafił, miał zaledwie 23 lata. Zaszczuty przez śledczych mężczyzna, który w momencie aresztowania miał zaledwie podstawowe wykształcenie i zarabiał na życie myciem samochodów, został zmuszony do podpisania obciążających go zeznań. W trakcie postępowania apelacyjnego okazało się, że nie miał świadomości, co podpisuje, zwłaszcza że policjanci zapewnili go, że po złożeniu podpisu wyjdzie na wolność i już nikt nie będzie go nękał.
Jak wyznał kluczowy świadek, Dorota P. w latach 90. pracująca jako prostytutka na terenie Wrocławia, śledczy po prostu musieli kogoś zamknąć, a Komenda wydawał się idealnym kozłem ofiarnym. Krótko po ujawnieniu tej informacji Dorota P. trafiła do szpitala z nagłymi dusznościami i dwie doby później zmarła.
Komenda podczas pobytu w więzieniu trzy razy próbował popełnić samobójstwo przez powieszenie. Po latach wyszedł na wolność jako 41-letni wrak człowieka.
Kiedy jednak we wrześniu 2020 roku pojawił się na premierze filmu „25 lat niewinności”, opartego na jego życiu, w towarzystwie ciężarnej partnerki i jeszcze oświadczył się podczas gali, wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Niestety, jak ujawniła matka jego dziecka, Anna Walter, szybko zaczęło się psuć. W wywiadzie dla „Super Expressu” opowiedziała o ich wspólnym życiu i powodach rozstania. Wspominała, że Komenda zostawił ją z trojgiem dzieci, w tym jednym wspólnym, bez grosza.
Anna Walter uznała, że nie wyczerpała tematu i postanowiła dookreślić kwestie, które uważa za kluczowe, w dodatkowym oświadczeniu. Jak wyjaśniła, nieprawdą jest, jak zarzucają jej niektórzy, że ułożyła sobie wygodne życie za pieniądze z odszkodowania, należne Komendzie:
"Do tej pory nie chciałam pewnych kwestii poruszać publicznie, ale do zmiany zdania zmusiły mnie komentarze osób trzecich o tym, że pławię się w luksusie, oraz zdanie Tomka, że się nie zgadza z wysokością alimentów. Szanowni Państwo, w odniesieniu do wiadomości medialnych o tym, że mój były partner Tomasz Komenda, nie zgadza się na zasądzone przez sąd alimenty, chcę publicznie oświadczyć, iż uważam to za zachowanie karygodne, zwłaszcza że dysponuję faktami, w oparciu o które sąd wydał przecież swój wyrok. Wyrok w sprawie, która trwała prawie rok i na której Tomek praktycznie się nie stawiał".
Jak tłumaczy Walter, rozstanie z Komendą przebiegło tak, że Tomasz bez słowa wyszedł z domu i już nie wrócił. Została z trojgiem dzieci, a ich wspólny synek krótko potem trafił do szpitala:
"Tomasz nawet nie pojawił się w szpitalu, by go odwiedzić. Byłam z tym sama jak palec, tylko matka to zrozumie, kiedy siedzisz z dzieckiem w szpitalu, a tatuś wysila się raptem na smsa. Ze względu na małe dziecko, którym należy się opiekować, brak wsparcia w postaci dodatkowych rąk do pomocy, nie mogłam i nie mogę do dziś podjąć pracy nawet na pół etatu. Nie miałam na żłobek, opłaty czy mieszkanie. Kiedy Tomek wydawał pieniądze na kupno apartamentów, które stoją puste lub zamieszkują tam członkowie rodziny, na narkotyki i alkohol, kiedy rozdawał pieniądze na lewo i prawo wszystkim swoim kolegom, jego syn mieszkał w zadłużonym mieszkaniu obrośniętym grzybem. Bo Tomek zostawił mnie ze wszystkimi problemami. Po prostu przestałam mu być potrzebna".
Anna Walter ujawniła, że w trudnych chwilach pomogła jej fundacja braci Collins. Jak wynika z jej oświadczenia, kiedy jeszcze byli z Tomaszem parą, ich życie też było dalekie od sielanki:
"Do naszego mieszkania wzywana była policja, ponieważ Tomasz był agresywny, a świadkami tej przemocy wielokrotnie były dzieci, sąsiedzi wszystko słyszeli. Ludzie piszą, że ja z nim dla pieniędzy się związałam. To nieprawda. Ja po przejściach i on też, chciałam zbudować dom i myślałam że on też, tak mi się zdawało...Tomek ma ograniczone prawa rodzicielskie, złożyłam zawiadomienie na policję, bo groził uprowadzeniem dziecka, które jednak w późniejszym czasie wycofałam ze względu na poważną chorobę Tomka – w sądzie przedstawił, że ma nowotwór z przerzutami i brak szans. Nie chciałam mu niszczyć ostatnich dni życia, prosiłam go i błagałam tysiąc razy, żebyśmy się polubownie dogadali, ale on miał zlewkę i traktuje ludzi z góry".
Walter posunęła się nawet do porównania Komendy z Antkiem Królikowskim. Wygląda na to, że Antek właśnie stał się twarzą i symbolem alimenciarzy… Jak tłumaczy była partnerka Komendy, porównanie jest w pełni usprawiedliwione:
"Tomasz Komenda nie różni się niczym od Królikowskiego i innych alimenciarzy, a teraz chce odwoływać się od 4500 zł alimentów. Milioner, który wydaje 2 razy tyle na używki, alko i przypadkowe koleżanki... Kto mieszka we Wrocławiu, ten wie. 2 lata ciężkiej pracy, żeby wyprowadzić człowieka z traumy, bywało też dobrze... dopóki nie dostał pieniędzy, teraz od roku kolejna walka o 4.5 tys zł, które dopiero teraz są zasądzone, a on już zapowiada dalsza walkę, na którą ja już nie mam siły. I to ja, nie Tomek, złożyłam pozew o uregulowanie kontaktów ojca z synem. Nie odwrotnie. Tomek, proszę Cię, opamiętaj się, bo ja nie chce upubliczniać więcej rzeczy, jest wyrok, jest spokój, opamiętaj się dla swojego syna. P.S. do osób hejtujących – nie mierzcie innych swoją miarą".
Zobacz też:
Dramat matki Tomasza Komendy. Robiła dla niego wszystko, a na koniec zerwał z nią kontakt!
Matka Komendy wyjawiła właśnie coś potwornego. Tego nikt nie wiedział...
Tomasz Komenda otrzyma odszkodowanie. Zapadł wyrok w sprawie