Patrycja Markowska i Bartek Wróblewski: O ich płomiennym romansie niewielu dziś pamięta
Spontaniczna artystka i poważny student. Iskrzyło między nimi, a to jak bardzo się różnili, tylko dodawało smaku ich uczuciu. Do czasu, aż zaczęło ich dzielić…
Uśmiechnięta, krótkowłosa brunetka przyciągała spojrzenia w jednym ze stołecznych klubów.
Zwracała uwagę strojem, miała niski, chropawy uwodzicielski głos. Szeptano też, że to "ta Markowska", córka lidera Perfectu, Grzegorza.
Patrycja miała już też na koncie swój dobrze przy-jęty płytowy debiut "Będę silna” (posłuchaj!), za który w 2001 roku nominowano ją do nagrody Fryderyka.
W drugim końcu sali bawił się w gronie swoich znajomych z uczelni student Bartek Wróblewski.
Gdy piosenkarka zobaczyła przystojnego, poważnego szatyna, jej serce zabiło szybciej. Ona również wpadła mu w oko.
Byli jak ogień i woda. Ona miała w sobie spontaniczność i nutkę szaleństwa. Przeżywała wówczas fazę buntu.
Wyrwała się spod opiekuńczych skrzydeł rodziców, poszukiwała własnej drogi. Chciała udowodnić całemu światu, że jest nie tylko córką znanego muzyka.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Bartek doskonale wiedział, czego chce, skupiał się na studiach planował zostać dziennikarzem informacyjnym.
Patrycji, która niedawno zakończyła burzliwy związek ze starszym od siebie gwiazdorem kina, Pawłem Delągiem, spodobał się spokój i bezpretensjonalność ambitnego chłopaka spoza show-biznesu.
Oboje, choć w kompletnie różnych domach, zostali wychowani w poszanowaniu wartości. Wróblewski od razu przypadł do gustu rodzicom artystki, świetnie dogadywał się z jej tatą i bywał u nich częstym gościem.
"Wiem już gdzie moje miejsce wiem już gdzie zostać mam w twoich dłoniach cały czas” – zanotowała Patrycja, później wykorzystała te słowa w piosence.
Dla uczuciowej Patrycji liczyło się tu i teraz. Nazywała Bartka w towarzystwie narzeczonym, próbowała angażować go w swoje projekty, wystąpili m.in. w show TVP "Jak łyse konie" poświęconemu jej tacie.
On jednak na dłuższą metę wolał pozostawać w cieniu, przeszkadzał mu brak anonimowości. Nie czuł się także swobodnie w otoczeniu rozrywkowych artystów. Interesowała go raczej polityka niż show-biznes.
Piosenkarka odbierała jego wycofanie jako brak zaangażowania.
"Tak najtrudniej jest. Chłodem Twym znieczulić się. Proszę uwierz w nas, zanim zwątpi świat” – pisała później rozżalona.
Z czasem dzieląca ich przepaść tylko się pogłębiała. On studiował i pracował w stolicy, ona występowała w całej Polsce, co niekorzystnie wpływało na jej emocje.
"Spalam się na każdym koncercie, nie mogę potem zasnąć. Bardzo wszystko biorę do siebie" – przyznała gwiazda.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Ich ścieżki w końcu na dobre się rozeszły. Różnice charakterów okazały się nie do pogodzenia.
Rok później Bartek lecąc do Rzymu na pogrzeb Jana Pawła II, zobaczył w samolocie zjawiskową blondynkę w ciemnych okularach, Małgorzatę Kożuchowską.
I o żadnych wątpliwościach nie było mowy. Ani o rozsądku! Choć sam się o to nie podejrzewał, poczuł uderzenie pioruna. Po powrocie do kraju był na każdym spektaklu z udziałem Gosi, wysyłał jej do garderoby bukiety kwiatów, zaprzyjaźnił się z obsługą teatru, która poznawała stałego gościa.
W końcu zdobył serce wybranki.
30 sierpnia 2008 roku w kościele Świętego Krzyża w Warszawie powiedzieli sobie "Tak", a sześć lat później zostali rodzicami Jasia Franciszka.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Patrycja na miłość swego życia czekała kolejne trzy lata, a i to uczucie było skomplikowane. Poznała Jacka Kopczyńskiego, gdy ten był w trakcie rozwodu.
Nie chciała się angażować w zagmatwany układ, zwłaszcza, że aktor miał małe dziecko, ale on się nie poddawał.
W końcu przekonał ją, że jego uczucie jest szczere. Mają syna Filipa, który jest ich całym światem.
Pomimo wielu burz, wokalistce udało się ocalić rodzinę i dzisiaj budują wraz z ukochanym na mocnych fundamentach.
"Wypuszczam marzenie z rąk. Za tych kilka wspólnych chwil dziękuję Ci” – pożegnała Bartka Patrycja, a on czasem z uśmiechem wspomina ich szalony młodzieńczy romans.
***