Patrycja Markowska: Kocham życie i mam dla kogo żyć
Patrycja Markowska (39 l.) pamięta o swoim zdrowiu i regularnie poddaje się badaniom. Jakiś czas temu najadła się strachu, gdy w piersi wyczuła "coś niepokojącego"...
Nigdy nie obrażała się na to, że żyje w cieniu słynnego ojca, lidera grupy Perfect. Zawsze szła swoją drogą - śpiewała, nagrywała płyty, a 10 lat temu urodziła syna Filipa. "Rewii" opowiada, jak bardzo zmieniło ją macierzyństwo, czy syn planuje karierę wokalną i dlaczego regularne badania są dla niej tak istotne.
Lubi pani imprezować?
- Lubię, ale zawsze starałam się zachować umiar i poziom. Poza tym z wiekiem trochę się wyciszyłam. W sezonie gramy po cztery koncerty w tygodniu, przemierzamy tysiące kilometrów, więc nie mamy siły na zabawę. Jako odpowiedzialna matka muszę dawać dobry przykład Filipowi. Bo syn jest dla mnie najważniejszy.
Chyba trudno być mamą, kiedy jest się w trasie koncertowej?
- Wszystkie pracujące mamy mają ciężko. Kobiety, które wychodzą wcześnie rano do pracy i wracają po południu, muszą zrobić zakupy i załatwić sprawy w urzędach, mają naprawdę niewiele czasu dla swoich dzieci. U mnie jest tak, że jadę w trasę i znikam z domu na weekendy. Ale potem nadrabiam nieobecność w tygodniu. Wbrew pozorom mam więcej czasu dla mojego syna niż matki pracujące na etatach. Filip jest naprawdę szczęśliwym i zadbanym chłopcem.
Nie ma więc pani wyrzutów sumienia?
- Po prostu staram się być dobrą mamą. To najtrudniejsze zadanie, jakie przyszło mi spełniać, ale także najpiękniejsze. W wychowanie mojego syna wkładam całe serce.
Filip będzie śpiewał jak pani i jego słynny dziadek?
- Raczej nie będzie kontynuował muzycznej ścieżki, którą kroczymy ja i mój ojciec. Świat muzyki w ogóle go nie interesuje. A skoro nie chce, nie będę go do tego zmuszać. Zdradzę jednak, że dla szczytnego celu zrobił mały wyjątek i niebawem można będzie usłyszeć piosenkę, w której śpiewam ja, mój tata i Filip właśnie.
Jak dba pani o swój głos?
- Żeby mój głos był w dobrej kondycji, dbam o to, by się regularnie wysypiać. I nie palę. Te dwie rzeczy są najważniejsze. Jak każda mama gadam do mojego syna non stop. A to też potrafi nadwyrężyć struny.
Bada się pani regularnie?
- Jestem kobietą świadomą zagrożeń, jakie niesie współczesna cywilizacja. Regularnie robię więc zalecane kobietom badania. Kiedyś przeżyłam chwilę grozy, kiedy wyczułam coś niepokojącego w piersi. Na szczęście okazało się, że to tylko niegroźna tkanka. Wolę jednak mieć wszystko pod kontrolą, bo kocham życie i mam dla kogo żyć!
***
Zobacz więcej materiałów: