Patrycja Markowska w końcu wyjawiła prawdę o rozstaniu z Kopczyńskim. Czekała z tym prawie rok! "Mało kto wie"
Patrycja Markowska kilka miesięcy temu rozstała się z Jackiem Kopczyńskim, co wywołało ogromne poruszenie w plotkarskich mediach. Choć o kryzysie w ich związku mówiło się od dawna, takiego obrotu spraw chyba mało kto się spodziewał. Córka lidera Perfectu jednak nie chciała mówić za wiele o powodach rozpadu ich związku. Teraz zrobiła wyjątek i w wywiadzie u Magdy Mołek zdobyła się na nie lada szczerość...
Patrycja Markowska nie ukrywała, że jej związek z Jackiem Kopczyńskim od pewnego czasu trawi poważny kryzys. Gwiazda wyjawiła nawet, że wraz z ojcem swojego syna udali się na terapię dla par.
Początkowo nawet zapowiadało się, że faktycznie pomoc specjalisty przynosi rezultaty. Donoszono, że Kopczyński wrócił do Patrycji i znów razem mieszkają.
Szczęście nie trwało jednak długo i plotki o kryzysie wróciły na nowo. Markowska nie chciała już słyszeć o kolejnej terapii i w końcu podjęła decyzję o ostatecznym rozstaniu.
Po jakimś czasie okazało się nawet, że aktor znalazł nową kobietę. Sama Patrycja skrupulatnie od miesięcy unikała jednak rozmów na ten temat z mediami. Aż do teraz...
Piosenkarka pojawiła się bowiem w programie Magdy Mołek. Prowadząca postanowiła zacząć rozmowę "z grubej rury" i do razu zapytała Patrycję, jak się czuje po rozstaniu z ojcem swojego syna Filipa.
Markowska stwierdziła, że nadszedł czas, by nieco więcej na ten temat opowiedzieć, choć do tej pory wraz z Jackiem "nie chcieli robić z tego medialnej szopki".
"My nie chcieliśmy o tym mówić za szybko. Bardzo też jestem za to wdzięczna Jackowi, że obydwoje bardzo nie chcieliśmy zrobić z tego szopki, jakiegoś przedstawienia. Dla mnie rozstanie po tylu latach jest tak bolesną rzeczą i tak bardzo ważną, przełomową, że bardzo chcieliśmy to przeżyć sami. I nie wyobrażam sobie, co by było, gdyby Jacek czuł inaczej i miał potrzebę dzielenia się w mediach, chodzenia na wywiady, mówienia o tym, co ja właśnie robię teraz, tak? Ale wiesz, nie chcę absolutnie dotykać szczegółów. Tylko rzeczywiście minął już prawie rok od tego rozstania. Mało kto o tym wie. Więc ta sprawa się jakoś tam w nas już uleżała" - zaczęła Markowska.
Ostatnie miesiące były dla Patrycji bardzo trudne, a sama przeszła przez prawdziwe emocjonalne piekło.
"To jest najtrudniejszy moment w życiu. No ja chodziłam naprawdę nieprzytomna. Jeszcze musiałam, słuchaj, gdzieś zaśpiewać. Pamiętam, że była impreza, gdzie było wielu artystów, i ja schudłam wtedy... w ogóle taka byłam, wiesz... oczy podkrążone, głos mi się łamał, bo ja wszystko, co mam w sercu, to od razu słychać w śpiewaniu u mnie. Więc robiłam to, o czym mówisz - tę dobrą minę do złej gry. Czułam się wtedy naprawdę fatalnie. Byłam pozamykana" - wyjawiła.
Dodała, że przez to wszystko nie była w stanie śpiewać, co niekorzystnie wpływało na jej życie zawodowe...
"To był po prostu bardzo, bardzo trudny czas. Nie wiem, skąd taka we mnie jest też siła, pewnie mi ją daje syn, pewnie mi ją daje muzyka, rodzina, bliscy, ale rzeczywiście krok po kroku starałam się podnosić i myśleć sobie, że świat się nie kończy, że mam jeszcze dużo do zrobienia. I nie chcę się tu rozklejać" - mówiła łamiącym się głosem Markowska, nie kryjąc przy tym ogromnego wzruszenia.
"A ja się już rozkleiłam... bo wiesz, też pierwszy wywiad w ogóle, w którym o tym mówię. Bardzo się też tego bałam, ale no jeżeli mam już w ogóle powiedzieć o tym, to gdzie, jak nie u ciebie, tak? Nie chciałam o tym mówić gdzieś na ściankach złapana przez powiedzieć o tym, to gdzie, jak nie u ciebie, tak? Nie chciałam o tym mówić gdzieś na ściankach złapana przez później to pytanie by padło" - wyznała.
Potem zapewniła, że z Jackiem ma nadal kontakt, co ją cieszy, bo przecież mają wspólnego syna...
"Nie spaliliśmy z Jackiem jakichś takich najważniejszych mostów między nami. Byłoby mi dużo trudniej, gdybym w jakiś sposób... Gdyby on był spalony w moich oczach. Mamy do siebie dużo szacunku, jesteśmy rodzicami Filipa i to mi daje takie światło w tym tunelu" - mówiła w dalszej części wywiadu.
Następnie wyjawiła, kiedy tak naprawdę zaczęły się pojawiać problemy w ich związku.
"To był ten czas pandemii i wybuchu wojny i tak pomyślałam sobie wtedy, że Jezus, życie jest takie kruche, że nie chce mi się już pod tym dywanem tych górek zbierać. Wiesz, potrzeba ogromnej odwagi, żeby się po tylu latach rozstać, bo my mieliśmy naprawdę bardzo dużo rzeczy świetnie poukładanych. To dlatego też tyle lat funkcjonowało. I jeżeli nie masz do partnera właśnie nienawiści czy nie dzieją się jakieś rzeczy przełomowe, to to jest po prostu bardzo trudna decyzja. Tak w zasadzie się rozstać, żeby być w zgodzie ze sobą. Wiesz, to ładnie się mówi zewnątrz, ale potem myślisz sobie o tysiącu też rzeczy, które was trzymają, i myślę, że to jest po prostu bardzo osobista trudna decyzja" - przyznała.
Potem zaczęła mówić o tym, że w przypadku wielu par kłótnie i rozstania potrafią wywoływać kłopoty finansowe, co ją przeraża:
"Martwi mnie, jak ludzie nie dają sobie szansy, tylko na przykład tkwią w związkach, które już od dawna na przykład się gdzieś wypaliły, a trzymają nas rzeczy na przykład przyziemne czy lęk czy kredyt. No to już w ogóle, nie? Że kredyt, że ekonomiczne sytuacje. I to mi się wydaje takie przykre, bo można by sobie jeszcze było dać może szansę na szczęście. Więc rany, ale ci się otwieram. Boże, już widzę te nagłówki teraz po prostu. Ale no rzeczywiście mówię o tym pierwszy raz" - podkreśliła.
Wokalistka twierdziła, że mówi o tym wszystkim w programie Mołek, bo być może jej historia doda sił innym kobietom, które znalazły się w podobnych sytuacjach:
"Czuję, że jeżeli mogę się do kobiet tutaj zwrócić, bo wiem, że właśnie kobiety, wiesz, w dużej części oglądają twoje programy, to bądźmy po prostu odważne i słuchajmy siebie, bo ciało moim zdaniem też daje nam znaki i dbajmy o siebie. Ja myślę sobie, że kobiety tak bardzo dbają o wszystkich na około, a na końcu o siebie. Wiesz, że zawsze jest dziecko na pierwszym miejscu, wszyscy wokół. Ja tak miałam całe lata" - przyznała z żalem.
Następnie wróciła do tego, co działo się z nią tuż po rozstaniu. Gwiazda niemal całkiem odcięła się od świata zewnętrznego:
"Dla mnie te 10 miesięcy ostatnich było takim czasem, kiedy absolutnie nie chciałam z nikim się absolutnie spotykać. Wiesz, to był dla mnie i jest czas takiego totalnego skupienia na sobie" - przyznała.
Na koniec wprost stwierdziła, że rozstanie z Kopczyńskim to dla niej największa porażka w życiu. Najbardziej żal jej jednak syna Filipa...
"Poległam, jeżeli chodzi o związek. To jest, wiesz, wielka dla mnie porażka. No to jest porażka. To nie będę ukrywać tutaj, że bardzo dużo mam żalu do siebie, że nam się nie udało Filipowi stworzyć domu takiego no na zawsze. I na pewno on to przeżył i na pewno to zostawi w nim ślad. Moi rodzice mi tego nie zafundowali. A ja to zafundowałam swojemu dziecku, więc to na pewno przegapiłam. Może gdybym poszła wcześniej na terapię, może gdybym się, wiesz, wsłuchała bardziej w siebie, na pewno bym pewnych błędów uniknęła. Dlatego o tej terapii też mówię głośno, bo ludzie jak mają czasami taką barierę, niechęć, to ja jednak, kurczę, jestem totalnie za tym" - wyznała na koniec.
Zobacz też:
Patrycja Markowska zdradziła rodzinną tajemnicę: "Mamy taki rytuał"
Patrycja Markowska może liczyć na ojca. Grzegorz Markowski wspiera córkę po rozstaniu