Paulina i Artur Żmijewscy: Jak jest między nimi naprawdę?
Paulina i Artur Żmiewscy są ze sobą od ponad 30 lat. Oboje nie kryją, że choć ich życie - gdy patrzy się na to z boku - może przypominać sielankę, wcale sielanką nie jest.
Kiedy Artur Żmijewski (54 l.) chodził do liceum w Legionowie, podkochiwały się w nim niemal wszystkie koleżanki.
Grał na gitarze, śpiewał, a w dodatku natura nie poskąpiła mu urody i uroku - nic więc dziwnego, że dziewczyny patrzyły na niego z uwielbieniem i marzyły o romantycznych spacerach u jego boku.
Do tego samego liceum chodziła młodsza od niego o dwa lata Paulina... On - osiemnastoletni wówczas humanista, ona - szesnastolatka z klasy matematycznej często mijali się na szkolnych korytarzach, aż w końcu zainteresowali się sobą nawzajem...
Zaczęli się spotykać. Pierwszą prawdziwą randkę "zaaranżowała" Paulina - zaprosiła Artura na turniej tańca towarzyskiego.
Wkrótce potem w tajemnicy przed rodzicami pojechali razem na wakacje do Gołdapi (spędzili je w namiocie rozbitym nad brzegiem jeziora), a osiem lat później - w 1992 roku - stanęli obok siebie w legionowskim kościele, by przed ołtarzem przysiąc sobie dozgonną miłość i wymienić się obrączkami.
Rok po ślubie powitali na świecie córkę Ewę. - Ewa uwiodła mnie od razu, gdy wziąłem ją w ramiona. I tak już pewnie zostanie do końca - wyznał Artur Żmijewski tuż po tym, jak po raz pierwszy został tatą.
- Widocznie tak już jest, że mężczyzna zawsze lgnie do kobiety, nawet takiej małej - dodał.
Dzięki żonie bardzo szybko dorósł do roli ojca. - Paulina bała się kąpać małą, mówiła, że mam pewniejszą rękę i to ja powinienem zajmować się kąpaniem Ewy. Jak było trzeba - przewijałem córkę... I tak narodził się we mnie ojciec - wspomina.
27-letnia dziś Ewa Żmijewska właśnie wróciła do Polski z Kalifornii, gdzie studiowała i razem ze swą amerykańską przyjaciółką założyła zespół wokalno- gitarowy (posłuchaj!).
Dziewczyny niedawno wydały debiutancki album Shandy & Eva: "Give It a Try". Jedną z ich pierwszych piosenek wyprodukował Artur Żmijewski.
Ewa była jedynaczką tylko przez siedem lat. W 2000 roku na świat przyszedł Karol (20 l.), a w 2002 roku Wiktor (18 l.).
- Niestety, przegapiłem te chwile, kiedy zaczynali stawiać pierwsze kroki, mówić pierwsze słowa... Paulina była przy nich, ja nie - opowiadał Artur.
- Ja zająłem się zarabianiem na utrzymanie domu, ale to żona zawsze nadawała mu kształt i tworzyła jego klimat - dodaje.
Paulina Żmijewska po ukończeniu studiów poświęciła się domowi i dzieciom. Choć marzyła o pracy naukowej (jest magistrem chemii ze specjalnością tworzywa sztuczne), macierzyństwo tak ją pochłonęło, że plany zawodowe przestały się dla niej liczyć. Najważniejszy stał się dom.
Artur Żmijewski przyznaje, że żona pozwala mu myśleć, że to on dominuje w ich związku. - Wydaje mi się, że nad wszystkim panuje jednak Paulina. Także nad tym, żeby mi się dobrze... dominowało - żartuje.
Czytaj dalej na następnej stronie
Paulina od kilku lat jest szefową firmy zajmującej się edukacją, współwłaścicielką legionowskiego Zespołu Szkolno-Przedszkolnego, w skład którego wchodzą dwa przedszkola i trzy szkoły podstawowe.
Jej sukcesy bardzo cieszą Artura Żmijewskiego. Ona z kolei z dumą obserwuje sukcesy męża... Rozumie, że zawód, który uprawia jej ukochany, wymaga wielu poświęceń.
Towarzyszy mu na premierach i ważnych imprezach, a kiedy Artur spędza całe dnie na planach filmów i seriali, nie robi mu z tego powodu wymówek.
- W rozłące, o ile nie jest zbyt długa, tkwi siła przyciągania - wyznała kiedyś Paulina. - Potem wraca się do siebie ze zdwojoną energią - stwierdziła.
Państwo Żmijewscy nie kryją, że choć ich życie - gdy patrzy się na nie z boku - może przypominać sielankę, wcale sielanką nie jest.
Do pierwszych sprzeczek zaczęło dochodzić między nimi już wkrótce po ślubie.
- Kłóciliśmy się o drobiazgi. Musieliśmy nauczyć się żyć pod jednym dachem, tolerować swoje upodobania i nawzajem sobie ustępować - wspomina Artur. - Najważniejsza okazała się obopólna dobra wola i to, że się kochamy - dodaje żona aktora.
Paulina Żmijewska twierdzi, że z mężem najczęściej sprzeczała się o dzieci: - Jest kochającym, troskliwym, ale niestety bardzo pobłażliwym tatą. Dzieci, a zwłaszcza córka, zawsze trzymały jego stronę, bo je rozpieszczał - powiedziała.
Kilka lat temu Artur Żmijewski, który od ponad dekady sporo czasu spędza w Sandomierzu, gdzie rozgrywa się akcja serialu "Ojciec Mateusz", zasugerował żonie, że powinni pomyśleć o przeprowadzce.
- Chciałbym kupić w Sandomierzu lub w okolicy dom - zdradził. - Może kiedyś, gdy będziemy już na emeryturze, zamieszkamy w Sandomierzu - mówi.
Nie wyobraża sobie siebie bez rodziny - bez żony, która uporządkowała jego świat i sprawia, że chce mu się żyć, bez dzieci, które nazywa swym największym sukcesem.
Aktor od dzieciństwa marzył o szczęśliwym domu, a jako nastolatek przysiągł sobie, że nigdy nie popełni błędu swego ojca, który zostawił rodzinę i zniknął z życia jego, jego starszego brata i mamy. I słowa dotrzymuje!
- Nie jest trudno być dobrym mężem, gdy ma się u boku idealną żonę - mówi.
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: