Paulina P. zabiera głos w sprawie ułaskawienia przez Andrzeja Dudę: "Łaska mi się należała"
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił 32-letnią Paulinę P., byłą uczestniczkę programu "Top Model". Dziewczyna była skazana m.in. za handel mefedronem, jednak uważa, że wyjście na wolność "jej się należało". Dziś postanowiła podzielić się z mediami swoim punktem widzenia na tę sprawę. Andrzej Duda miał rację?
Informacja o tym, że Paulina P. została ułaskawiona przez Andrzeja Dudę, ujrzała światło dzienne na początku tygodnia. Choć dziewczyna przyznała się do zarzucanych jej czynów sprzed ponad 8 lat, dziś twierdzi, że łaska ze strony głowy państwa "należała jej się". Była uczestniczka show TVN-u udzieliła właśnie wywiadu dla "Faktu" w którym zdradziła szczegóły sprawy.
Przypomnijmy, że Paulina P. kilka lat temu usłyszała wyrok w sprawie sprzedaży mefedronu, za co dostała karę 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat. Ostatecznie dziewczynie przyznano dozór kuratora oraz sporą karę finansową. Poza nią w sprawę obrotu zakazanymi substancjami miał być zamieszany również jej mąż Paweł K., a także jej brat, ojciec, a nawet macocha! Mimo to, jak przyznała w rozmowie z "Faktem," Paulina P. była przekonana o tym, że powinna wyjść czym prędzej na wolność.
Zapytana przez dziennikarza tabloidu, czy ona lub ktoś z jej rodziny zna się prywatnie z pracownikami Kancelarii Prezydenta stanowczo zaprzeczyła. Jej adwokat miał doradzić, aby zwróciła się bezpośrednio do prezydenta Andrzeja Dudy o udzielenie jej prawa łaski.
Kobieta nie chciała trafić za kratki, więc poszła za radą prawnika. Przeciwni decyzji Andrzeja Dudy mieli być zarówno sąd jak i prokurator generalny. Warto dodać, że argumentami decydującymi o uchyleniu kary miały być: skrucha oskarżonej, sytuacja rodzinna Pauliny P., czyli opieka nad dwójką malutkich dzieci, kredyt oraz sytuacja jej męża, który również ma na koncie zatargi z prawem.
Zobacz też:
Robert Makłowicz nazywany "zdrajcą": "Podałbym chętnie do sądu". Chodzi o TE słowa