Paulina Smaszcz zwolniła złodziejki i chamów. Oto, jak tłumaczy swoją decyzję
Paulina Smaszcz (50 l.) otwarcie przyznała się do dokonania licznych zwolnień. "Kobieta petarda" w obszernym poście opublikowanym na Instagramie opowiedziała o szokujących decyzjach, które były jej udziałem. Była żona Macieja Kurzajewskiego nie ukrywa, że w pracy jest ostrą szefową. Dla pracowników nie ma litości.
Paulina Smaszcz o zwolnieniach z pewnością może powiedzieć niejedno. Wszakże wkrótce po wybuchu afery związanej z ujawnieniem przez nią romansu Macieja Kurzajewskiego i Katarzyny Cichopek, "Kobieta petarda" została zwolniona z JLL Polska.
Media donosiły wówczas o tym, że celebrytka musiała rozstać się z posadą szefowej marketingu i PR w spółce specjalizującej się w obrocie nieruchomościami. Od tego momentu była żona Kurzajewskiego skupiła się na własnym biznesie. W mediach społecznościowych nachalnie zachęcała do udziału w prowadzonych przez siebie szkoleniach, jak również promowała autorskie publikacje.
W najnowszym wpisie udostępnionym na Instagramie celebrytka niespodziewanie powróciła do tematu zwolnień. Czyżby zamierzała ujawnić, jak było naprawdę?
Paulina Smaszcz nigdy nie odniosła się wprost do rzekomego zwolnienia z JLL Polska. Zamiast tego, gwiazda koncentrowała na kontynuowaniu własnej działalności gospodarczej. Jej nowy wpis w mediach społecznościowych rzuca jednak zupełnie nowe światło na poprzednie etapy jej kariery. Okazuje się, że dziennikarka ma na swoim koncie sporo grzeszków. Niewiarygodne, co wyprawiała w pracy.
"Jestem z poznańskich JEŻYC. Przeszłam przez tyle różnych sytuacji w życiu. Doświadczyłam wspaniałych, niesamowitych, inspirujących rzeczy, ale doświadczyłam też złych, okrutnych i niesprawiedliwych. Wielokrotnie zostałam wykorzystana i oszukana materialnie, emocjonalnie, relacyjnie, bo ktoś widział swój interes, a moją szczerość, pomocne serce, uprzejmość brano za słabość lub głupotę" - zaczęła swój wpis Paulina Smaszcz.
Paulina Smaszcz słynie z chaotycznego stylu pisania. W treści jej postów łatwo jest się pogubić. Podobnie jest w przypadku jej najnowszego wpisu. "Kobieta petarda" w zrozumiały wyłącznie dla siebie sposób chciała opowiedzieć internautom o swoim stosunku do pracy i szeroko rozumianych zwolnień. Zaczęła od gęstych tłumaczeń, w których chciała zasygnalizować, jak empatyczną i życzliwą jest osobą.
"Wymagam całe życie od siebie bardzo dużo i tym samym wymagałam od innych. Zawsze pomagałam pracownikom, by wzrastali, zarabiali co raz więcej, dawałam premie i nagrody. Kobiety namawiałam do bycia Mamą, bo zawsze miłość do dziecka jest i będzie najważniejsza. Praca to tylko przystanki w życiu. Jak długo chcesz zostać w danym miejscu zależy przede wszystkim od Ciebie" - czytamy na instagramowym profilu "Kobiety petardy".
Nagle Paulina Smaszcz całkowicie zmieniła ton swojej internetowej wypowiedzi. Wprost przyznała, że pełniąc wysokie stanowisko odpowiadała m.in. za zwalnianie ludzi. Bez cienia zażenowania, "Kobieta petarda" określiła część swoich podwładnych mianem złodziei, leni, oszustów, chamów. Przyznała, że dziś wstydzi się tego, co robiła.
"Będąc na stanowiskach dyrektora zwalniałam z pracy złodziejki, leni, oszustów, krętaczy, donosicieli i chamów. Nie jestem z tego dumna i zwalnianie ludzi zawsze mnie bolało, ale każda firma wymaga. Każdy szef ma swojego szefa. Walczyłam często , by mój zespół postrzegano przede wszystkim jako ludzi, a nie narzędzia do robienia wyników w exelu. Dostawałam po uszach, ale zdobywaliśmy też nagrody" - pisze w sieci Paulina Smaszcz.
Była żona Macieja Kurzajewskiego przyznała, że bycie twardą szefową miało swoje konsekwencje również dla jej życia osobistego. Dopiero teraz zdaje sobie sprawę, że po drodze popełniła sporo błędów.
"Z wiekiem nauczyłam się bronić tego w co wierzę, budując odporność na złych ludzi i skorupę obojętności, ale czasem pękam, bo ile może jedna kobieta unieść. Zapomniałam o sobie, bo wszystkim rozdawałam miłość, przyjaźń, energię, za nic w zamian, a nawet kiedy bardzo komuś pomogłam spotykała mnie niewdzięczność i brak lojalności. Znacie to? Boli, bardzo boli, ale spotykamy kolejnych wartościowych ludzi" - podsumowuje Paulina Smaszcz.
Co sądzicie o nagłym przypływie szczerości ze strony "Kobiety petardy"?
Zobacz też:
Smaszcz odsłania swoje ciemne sekrety: "Doświadczyłam złych, okrutnych i niesprawiedliwych rzeczy"
Wyjawili prawdę o relacjach Kurzajewskiego z dziećmi Cichopek! Tak go nazywają?
Kurzajewski ma coraz lepsze relacje z dziećmi Cichopek? Zdradził swój sposób na sukces!